„Nie ustępujemy. Był czas na chwilę odpoczynku, a teraz wszystkie siły na Lublin. To jest wojna!” – tak organizatorzy Strajku Kobiet wzywają do przybycia do Lublina, gdzie na sobotę 7 listopada zaplanowano wielką manifestację.
Protest jest przygotowany logistycznie („Jeśli wybierzecie się na spacer, pamiętajcie o numerze do bliskiej osoby i prawnika lub prawniczki”). Radzą też „wygodny i nie rzucający się w oczy ubiór”.
Militarne niemal przygotowania jakoś nie dziwią, bo ów protest wspierają przecież emerytowani wojskowi. Jak „wojna”, to wojskowi też mają swoje 5 minut. Jednym z nich jest słynny „Szogun” Bronisława Komorowskiego – gen. Stanisław Koziej. Na Twitterze nawołuje bojowo – „Wszyscy na Lublin”.
Data jest wybrana świetnie. Wszak to 7 listopada zagrzmiały działa krążownika „Aurora” i rozpoczęła się bolszewicka rewolucja październikowa (kalendarz juliański). Teraz proletariuszy zastąpiły kobiety, a na czele współczesnej Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich stanęła tow. Lempart.
Zarówno wezwane „Wszyscy na Lublin” jak i wybór daty tego najazdu pokazują, że bolszewia jest „ciągle żywa”. Brakuje tylko dowodu, że Lenin była kobietą. Jeden z internautów skomentował wezwanie Kozieja – „Jeszcze 10 wiorst i Jewropa!!!”…
Jeszcze 10 wiorst i Jewropa!!! Tego was uczyli w Moskwie?
— Lewicowy Intelektualista (@LewicowyI) November 6, 2020