
To historia prosto z koszmarów przedsiębiorcy. Lata ciężkiej pracy, niezrozumiała decyzja urzędników, wywołane nią kłopoty ze zdrowiem i widmo bankructwa. Właściciel aptek może stracić wszystko, choć MZ prawo interpretuje na jego korzyść. Inspektorat Farmaceutyczny przeciwnie, choć podlega resortowi zdrowia – opisuje dramat aptekarzy money.pl.
Jerzy Tyś 20 lat temu wraz ze wspólniczką założył spółkę i otworzył swoją pierwszą aptekę w Częstochowie. Na laurach nie spoczął i inwestował dalej. Zarobione pieniądze wkładał w nowe placówki, których w tej chwili ma już 15.
Po wieloletnim trudzie, wyrzeczeniach i ciężkiej pracy zamiast otworzyć szampana żyje w strachu. Dlaczego? Oczywiście to biurokracja i urzędnicy dbają o to, żeby jego huśtawka emocjonalna się nie zatrzymała. Okazuje się, że może stracić dorobek życia przez jedną decyzję urzędnika i różne interpretacje tych samych przepisów.
– Jak otworzyłem kopertę od Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego i zacząłem czytać, że chce mi zamknąć dorobek całego życia, najpierw myślałem, że to dowcip. Jak doczytałem do końca, to był już duży wstrząs. Z kolejnych 2 miesięcy niewiele pamiętam, tak silne było napięcie nerwowe. W życiu czegoś takiego nie przeszedłem – mówi dla money.pl Tyś.
„Co takiego zrobił? Najkrócej rzecz ujmując, Tyś chciał firmę w łatwy sposób przekazać córce. Do tego potrzebne były zmiany formalne. Przedsiębiorca chciał pozostać w spółce z farmaceutką, ale już jako spółka z. o. o., w której miał 100 proc. udziałów, a nie jako Jerzy Tyś” – tłumaczy money.pl.
Coś co wydaje się zwykłą formalnością Inspektor Farmaceutyczny zinterpretował jako działanie bezprawne, ale nie stało się to od razu.
– Moje działania, co potwierdza interpretacja MZ, były zgodne z prawem, ale wycofałem się z przekształcenia firmy, bo otrzymałem z WIF sygnały, że mogę przez to ją stracić. Po moim wycofaniu wniosku, WIF umorzył sprawę dotyczącą przekształcenia – mówi Tyś. Przedsiębiorca myślał, że się odczepią, ale nic z tego…
WIF wrócił do sprawy po prawie roku, to wtedy aptekarz dostał wspomniany list. Od tego momentu toczy się postepowanie. – Już je odczuwamy. Tracimy wiarygodność, hurtownie nie traktują nas już tak jak dawniej. Cała ta sprawa wpędziła mnie w kłopoty ze zdrowiem, a gilotyna ciągle wisi – mówi przedsiębiorca.
Brudne gierki aptekarzy?
Odebranie licencji to dramatyczny scenariusz. Tutaj przedsiębiorca nie byłby w stanie uratować niczego. Towar warty fortunę nie może zostać zwrócony do hurtowni, a trzeba go zutylizować, co pociąga za sobą dodatkowe koszty. To oczywiście nie koniec, bo pracownikom należy wypłacić odprawy, a kredyty spłacić.
– Pytanie, z czego to opłacić. Generalnie jest to nie do ogarnięcia i z dnia na dzień po 20 latach działania mogę zostać bankrutem z długami. Zatrudniamy 160 osób i płacimy 400 tys. zł ZUS. Tu małe wahnięcie wystarczy, by wszystko stracić, a co dopiero zamknięcie biznesu – mówi Tyś.
Istnieje podejrzenie dlaczego po prawie roku WIF wrócił do gnębienia pana Jerzego. – Sprawę zgłosił Związek Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek (ZAPPA). Co ciekawe, zgrało się to w czasie z wejściem do ZAPPA dwóch osób z Częstochowy i okolic, które są dla mnie bezpośrednią konkurencją – mówi Tyś.
Teraz strony sporu czekają na wyrok sądu, który przedstawi swoją interpretację przepisów, na które powołuje się WIF i przedsiębiorca.
Osią problemu jest ustawa z 2017 roku „apteka dla aptekarza”. Jej zapisy od samego początku budziły wiele wątpliwości, a teraz stwarzają realne zagrożenie dla wielu przedsiębiorców. Wedle starych przepisów właścicielem apteki mógł być każdy, od trzech lat musi nim być farmaceuta, bądź spółka farmaceutów. Na czym polega problem Tysia? Jeśli wyjdzie choć na chwilę ze spółki, grozi mu utrata pozwolenia na działalność.
Nawet rzecznik MŚP nie jest pewien co do podobnej interpretacji przepisów i po sygnałach ze strony przedsiębiorców zwrócił się z zapytaniem do ministra zdrowia. Uznał jednak, że WIF błędnie odczytuje przepis, co więcej z takim stanowiskiem zgodził się minister zdrowia.
„Resort wskazał, że wymogów co do prowadzenia apteki tylko przez farmaceutę nie można stosować do zezwoleń wydanych wcześniej, także w przypadku wniosków o zmianę takich zezwoleń, a Tyś zgodę otrzymał już 20 lat temu” – podaje money.pl.