
Amerykańskie bombowce strategiczne pojawiły się nad Zatoką Perską. Według Waszyngtonu, przelot miał być ostrzeżeniem dla Teheranu przed atakowaniem na amerykańskie i sojusznicze cele w regionie.
Zdaniem strony amerykańskiej drugi w tym miesiącu przelot nad Zatoką Perską bombowców B-52, był demonstracją siły, która ma zniechęcić Iran do ataku na amerykańskie i sojusznicze cele na Bliskim Wschodzie, np. te w sąsiadującym Iraku.
Anonimowy dowódca amerykańskich sił zbrojnych w rozmowie z The Associated Press zaznaczał, że podobne działania mają odstraszyć stronę irańską przed podejmowaniem agresywnych działań w najbliższych dniach.
W Waszyngtonie panują obawy, że Teheran na finiszu kadencji Donalda Trumpa zechce pomścić śmierć generała Kassema Sulejmaniego, który zginął 3. stycznia 2020 roku.
Sulejmani zginął po ataku amerykańskich dronów na lotnisku w Iraku. Teheran odpowiedział wtedy ostrzelaniem pociskami balistycznymi amerykańskiej bazy wojskowej. Rannych zostało wtedy ok. 100 żołnierzy.
W zeszłym tygodniu ostrzelany został teren ambasady USA w Bagdadzie. Wiadomo, że był on wspierany przez Iran, a dokonały go grupy zbrojne szyitów. Nikt nie zginął.
Po tych wydarzeniach – 23. grudnia – Trump opublikował na Twitterze radę, w której polecił Teheranowi zaniechać podobnych działań, bo jeśli zginie jeden Amerykanin, to konsekwencje poniesie cały Iran.
Generał Frank McKenzie, dowódca Centralnego Dowództwa, komentując środowy przelot B-52, które wystartowały z bazy w Północnej Dakocie, zastrzegł, że było to działanie obronne.
Tłumaczył, że w ramach obrony amerykańskich obywateli i interesów Waszyngton jest w stanie odpowiedzieć na każdą agresję.
„Nie szukamy konfliktów, ale nikt nie powinien lekceważyć naszej zdolności do obrony naszych sił lub do podjęcia zdecydowanych działań w odpowiedzi na jakikolwiek atak” – zaznaczył.
Anonimowy oficer amerykańskiej armii miał przekazać „AP”, że wywiad wykrył ostatnio „dość istotne zagrożenia” ze strony Iranu. W tym możliwe ataki rakietowe na amerykańskie obiekty w Iraku w rocznicę śmierci Sulejmaniego.
Zagrożenie dla amerykańskich interesów ma istnieć jednak na całym Bliskim Wchodzie.
Źródło: AP