Warzecha: Czy minister Niedzielski czyta konstytucję?

Foto: YouTube NCzasTV
Foto: YouTube NCzasTV
REKLAMA

„Nie zaskoczę chyba nikogo spośród regularnych czytelników mojego tutejszego bloga oraz mojej publicystyki w ogóle, jeśli napiszę, że Adama Niedzielskiego uważam za największego w tej chwili szkodnika” – pisze na swoim blogu na WEI Łukasz Warzecha.

„W ostatnim czasie pan minister zaczyna już całkiem otwarcie flirtować z zapowiedziami, które – gdyby zostały spełnione – mogłyby go zaprowadzić przed Trybunał Stanu albo wprost przed prokuratora” – twierdzi publicysta.

Warzecha krytykuje zapowiedzi ministra dot. wprowadzenia segregacji sanitarnej. „Gdy pana ministra pytano o uzasadnienie zakazu przemieszczania się, ustanowionego rozporządzeniem wydanym na podstawie ustawy, która to ustawa tej podstawy nie daje, chętnie powoływał się na konstytucję. Trzeba by może zatem panu ministrowi Niedzielskiemu przypomnieć ten artykuł ustawy zasadniczej, który akurat powinien znać na pamięć, ale najwyraźniej o nim zapomniał – artykuł 68” – pisze publicysta.

REKLAMA

Przywołany artykuł brzmi tak:

  1. Każdy ma prawo do ochrony zdrowia.
  2. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa

„Konstytucja bardzo wyraźnie opisuje, jak jest w Polsce zorganizowany system ochrony zdrowia: dostęp do świadczeń ma być równy. Równy – to znaczy, że nie mogą go różnicować żadne kryteria. Nie tylko to, co wymienia konstytucja, czyli sytuacja materialna. Na blogu wskazywałem już kilkakrotnie, dlaczego całkowicie nieuprawnione są w warunkach polskiego systemu żądania, aby ktokolwiek miał być finansowo karany za swój styl życia, który może go narażać na częstszą konieczność korzystania z publicznej służby zdrowia. Tak próbowano uzasadniać między innymi podatek cukrowy. Inna sprawa, że tylko najnaiwniejsi mogliby uwierzyć, że chodzi w nim o coś więcej niż o wyciśnięcie kasy z obywateli” – czytamy.

Warzecha zauważa, że problemu by nie było, gdyby służbę zdrowia zaczęto w Polsce prywatyzować. Nie widzi jednak szans na wprowadzenie w życie takiej wizji przez obecnych rządzących.

„Tego problemu nie ma oczywiście w systemach, gdzie państwo zapewnia opiekę zdrowotną jedynie na podstawowym poziomie, a wszystko powyżej wymaga prywatnego ubezpieczenia. Prywatni ubezpieczyciele zaś – co logiczne – różnicują składki w zależności od ryzyka, jakie tworzą dla siebie ubezpieczeni. Na takiej samej zasadzie jak zróżnicowane są choćby składki ubezpieczenia turystycznego. Ten system jest jednak nie do wprowadzenia w Polsce, bo państwo musiałoby w zamian uwolnić obywateli od znacznej części odprowadzanej obowiązkowo składki zdrowotnej, a tego z powodu stanu finansów nie jest w stanie zrobić. Składka nie jest bowiem faktycznie składką, ale zwykłym podatkiem, wydawanym na bieżące potrzeby. Nie mówiąc już o tym, że nie mieści się w to w socjalistycznej logice obecnej władzy” – pisze.

Podobnie Warzech postrzega sytuację ze szczepionkami. „Szczepionka jest z założenia nieobowiązkowa. To zaś oznacza, że ma z punktu widzenia dostępności i zakresu świadczeń medycznych identyczne znaczenie jak palenie papierosów czy jazda w rajdach samochodowych – czyli żadne. Niezaszczepionym zgodnie z ustawą zasadniczą musi bowiem przysługiwać identyczny dostęp do świadczeń medycznych jak zaszczepionym, podobnie jak identyczny do nich dostęp ma palący na potęgę kierowca rajdowy i ogarnięty obsesją zdrowego trybu życia przesadnie ostrożny prezes banku. Obaj bowiem wnoszą składki na tej samej zasadzie, jeśli zaś prezes banku zarabia więcej od kierowcy rajdowego, to wnosić będzie większą składkę – niezależnie od swoich nawyków i dbałości o zdrowie”.

„Ta sama zasada obowiązywać będzie zresztą przy każdym podobnym pomyśle władzy – każdy powinien skończyć w Trybunale Konstytucyjnym (abstrahując od faktu, że dziś mamy jedynie atrapę tego ciała), ponieważ tak samo obywatele chcący się zaszczepić, jak i niezamierzający tego czynić na identycznych zasadach, składają się na funkcjonowanie polskiego państwa. Ograniczanie tym drugim dostępu do jakichkolwiek publicznych usług jest najzwyczajniej niekonstytucyjne” – twierdzi Warzecha.

To jednak odsyła nas do pytania, które publicysta zadał na początku tekstu: „Czy minister Niedzielski czyta konstytucję?”

Źródło: WEI

REKLAMA