Rządowa pułapka czy partanina? Przedsiębiorcy na tarczy 6.0. „Nikt nie informował nas, że pieniądze z subwencji mają starczyć na wiele kolejnych lockdownów”

Mateusz Morawiecki Źródło: PAP
Mateusz Morawiecki Źródło: PAP
REKLAMA

Związek Polskich Pracodawców Handlu i Usług (ZPPHiU) podkreśla, że w rządowej tarczy 6.0, tradycyjnie zresztą, znalazły się poważne błędy. Przewiduje ona bowiem listę podmiotów objętych wsparciem z kieszeni podatników w oparciu o klasyfikację wybranych kodów PKD. Nie odzwierciedla ona jednak spisu firm realnie działających w centrach handlowych. Zdaniem Związku lista ta jest niewystarczająca, aby zagwarantować pomoc polskim przedsiębiorcom, którzy dziś walczą o przetrwanie.

Jak wskazano, w dyskusji dotyczącej rządowej pomocy słuchać głosy, że kryterium jej przyznania powinien być administracyjny przymus zamknięcia sklepów, co poskutkowało spadkiem obrotów – nie zaś klasyfikacja sklepów.

Mówią o tym m.in. sprzedawcy akcesoriów do telefonów komórkowych.

REKLAMA

– Opieranie się na PKD jako kluczu do przydzielania pomocy publicznej jest nieadekwatne do rozporządzeń o zakazach prowadzenia działalności. Nie zamykano bowiem sektorów działalności wg klasyfikacji statystycznej, a wedle lokalizacji punktów– mówi cytowany w komunikacie dyrektor generalny, prokurent w Teletorium Piotr Andrzejewski.

– Teletorium zarządza około 200 lokalizacjami, z czego 80 proc. to stanowiska wyspowe, a prowadzą je w 99 proc. jednoosobowe firmy franczyzobiorców. Działamy od kilkunastu lat i dotychczas nie było potrzeby ani tym bardziej konieczności ujednolicania PKD – każdy prowadził swoją firmę zgodnie ze swoją specyfiką. Dziś nie ma nas w wyjątkach z dozwolonym handlem.

– Jesteśmy zamknięci, ale koszty stałe są, co najważniejsze wynagrodzenia pracowników naszych punktów handlowych. Tylko w naszej sieci to ponad 700 osób, które z dnia na dzień bez swojej winy nie mogą świadczyć pracy. Nie rozumiemy, dlaczego inne jest kryterium zakazu działania, a inne przydzielania pomocy – tłumaczy Andrzejewski.

Jak dodał, weryfikacja firm dotkniętych zakazem handlu w centrach handlowych jest prosta i jednoznaczna. Wskazał, że adekwatną pomoc publiczną powinno się przydzielać na podstawie tego, kogo dotyczy zakaz.

W pułapce tarczy 1.0

– Zakazano nam handlu w centrach handlowych po raz trzeci. Podczas formułowania grudniowego zakazu prowadzenia działalności nikt nie kierował się PKD tylko lokalizacją. Tymczasem dostęp do pomocy obwarowany jest zupełnie innymi zasadami. W wyniku tego rozdźwięku moja firma (salony z elektroniką) pozbawiona jest jakiejkolwiek pomocy. Uważam, że automatycznie pomoc systemowa powinna należeć się każdej firmie dotkniętej bezpośrednio skutkami obostrzeń – wskazał Krzysztof Greniewicz z GG Stores.

Jego zdaniem kluczowe są dwa obszary: ponoszenie pełnych kosztów pracy za okres zawieszenia działalności oraz „gigantyczne czynsze”.

Wskazał, że w tym zakresie firmy wciąż pozostają bez wsparcia państwa, pomimo wielu prób regulacji.

Jak podkreślał, dla uproszczenia systemu można by się oprzeć na trzech dokumentach – by wskazać, kto realnie powinien otrzymać pomoc. Zaproponował wydruki z kas fiskalnych – zerowe za okres zakazu handlu, listy płac pracowników w danych lokalizacjach oraz faktury za ten okres wystawiane przez udostępniających powierzchnię.

– Wielu z nas wpadło w pułapkę pomocy, którą otrzymaliśmy przy pierwszym lockdownie. Warunki dotyczące otrzymanej pomocy z Tarczy 1.0 nakładają na nas obowiązek utrzymania zatrudnienia. W przeciwnym wypadku znaczną część przyznanej subwencji będziemy musieli zwrócić. W aktualnych warunkach staje się to całkowicie nierealne do spełnienia. Nikt nie informował nas, że pieniądze z subwencji mają starczyć na wiele kolejnych lockdownów – wskazał Dawid Labich z firmy Świat GSM.

Źródło: ISBnews

REKLAMA