Rządowy ekspert twierdzi, że dzieci muszą wracać do szkół. Niedzielski straszy trzecią falą

Minister zdrowia Adam Niedzielski jest zwolennikiem nazistowskich rozwiązań. Chce segregować ludzi i nadawać im różne prawa w zależności czy się zaszczepia, czy nie. (Zdj. PAP/Radek Pietruszka)
Minister zdrowia Adam Niedzielski. (Zdj. PAP/Radek Pietruszka)
REKLAMA

Prof. Magdalena Marczyńska z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego – która doradza rządowi – przyznała, że zarówno rząd, jak i MEN oraz Rada Medyczna „mają świadomość, że dzieci muszą wracać do szkół”. Ujawniła także nowe warianty.

– Rząd i Rada Medyczna mają świadomość, że dzieci muszą wracać do szkół. Dostrzegamy też wyraźnie zmęczenie społeczeństwa wszystkimi obostrzeniami – powiedziała prof. Magdalena Marczyńska. – Wszyscy współpracujący z władzami w sprawie epidemii eksperci starają się uczynić ten powrót bezpiecznym – twierdziła.

Przyznała również, że temat powrotu dzieci do szkół był przez wiele godzin dyskutowany z przedstawicielami rządu.

REKLAMA

– Zacznijmy od jednej generalnej uwagi. Zarówno rząd, jak i Ministerstwo Edukacji i Nauki oraz Rada Medyczna mają świadomość, że dzieci muszą wracać do szkół. Wiemy doskonale, z jakimi problemami natury psychicznej i psychologicznej muszą mierzyć się dzieci, jak i całe rodziny, z uwagi na pandemię. Przedłużanie zamknięcia szkół musi się skończyć. I w zgodzie oraz w zrozumieniu pracujemy nad tym, aby powrót dzieci do szkół był bezpieczny – powiedziała prof. Marczyńska.

Dodała, że decyzja ta nie zapadła w piątek głównie z uwagi na obawy przed wzrostem liczby zakażeń w okresie poświątecznym. Wskazała też na konieczność obserwowania wszystkich wskaźników epidemii jeszcze przed kilka dni.

– Wydaje się, że jednak poziom zakażeń raportowany w ostatnich dniach jest stabilny. Było to 12 tys., potem 8, a w sobotę 10 tys., więc średnio właśnie jest to ok. 10 tys. zakażeń na dobę. Oczywiście te liczby są w rzeczywistości nieco większe, gdyż część osób nie chce się testować i ma już całego systemu kwarantann i nakazów na tyle dość, że nikt nie zmusi ich do diagnostyki. Bazując jednak na tym co mamy, zapadła decyzja, aby zobaczyć jeszcze, jak będą się kształtowały liczby zakażeń w najbliższych kilku dniach – powiedziała specjalistka chorób zakaźnych wieku dziecięcego.

Powrót do szkół tylko w kilku regionach

Prof. Marczyńska przyznała, że jest branych pod uwagę kilka wariantów takiego powrotu. Każdy z nich dotyczy jednak tylko klas I-III szkoły podstawowej. Dzieci wrócą do tych szkół w reżimie sanitarnym, grupy nie będą miały ze sobą kontaktu, a każdą z nich będzie opiekował się jeden nauczyciel.

Dodatkowo analizowana jest możliwość pilotażu takiego rozwiązania, np. wznowienie nauki w kilku województwach, w których wskaźniki zakażeń są najniższe.

– Pozwoliłoby to sprawdzić w okresie np. dwóch tygodni, jak to wpływa na liczby zakażeń w tych regionach i na tej podstawie podejmować kolejne decyzje – wskazała.

Bezcelowe testowanie

Stwierdziła, że możliwe jest także opóźnienie powrotu do szkół po feriach, np. o tydzień, dwa w całym kraju. Wskazała, że to bardzo źle wpłynie na plan przetestowania nauczycieli najmłodszych dzieci. Wymagałoby to bowiem przesunięcia testowania lub powtórnych badań.

– Jeżeli to testowanie zrobimy, a to przecież ponad 100 tys. osób, a dzieci do szkół nie wrócą po 18 stycznia, to cała praca wykonana w tym zakresie jest kompletnie bez sensu – przyznała.

– Przecież zarówno my, jak i rząd widzimy, co się dzieje. Ludzie już nie wytrzymują obostrzeń. Taka jest rzeczywistość. Jak nastąpi, nie daj Boże, pewien punkt przełomowy, to cokolwiek by się wprowadziło – społeczeństwo nie będzie tego respektowało. Do tego nie można dopuścić, dlatego przywracanie normalności w poszczególnych sektorach życia jest pilną koniecznością. Wiemy o tym – twierdziła.

Dodała jednak, że nowa mutacja wirusa, która w jej ocenie musi już być w Polsce, być może obecnie w niewielkiej skali, jest zdecydowanie bardziej zakaźna dla młodszych roczników.

– Ona się wśród dzieci roznosi mniej więcej dwa razy szybciej. Dzieciaki nie zachorują ciężko, ale co z ich dziadkami? Dlatego na naszych spotkaniach z rządem mówimy bardzo jasno, że trzeba szczepić po medykach jak najszybciej osoby powyżej 70 lat. W tej grupie ryzyko zgonu jest znacznie wyższe niż wśród ludzi młodych. Wynosi 25 procent. Trzeba zabezpieczyć tę właśnie grupę. To spowoduje, że przestaniemy mieć setki śmierci dziennie, a to będzie milowy krok do pokonania epidemii. Jednocześnie z zaszczepianiem tej grupy powinien być wprowadzany w życie plan przywracania normalnego życia we wszystkich sektorach – oceniła.

To można było przewidzieć

Marczyńska dodała też, że w sprawie ferii życie przyznaje jej rację. Przestrzegała bowiem przed ich skumulowaniem w jednym okresie dla całego kraju. – A co teraz obserwujemy? Wszyscy raptem mają rodzinę w górach. To niestety było do przewidzenia. Ludzie mają tej epidemii, tych obostrzeń, tego całego reżimu dość. Ten element musi być uwzględniany w decyzjach w najbliższych tygodniach – powiedziała prof. Marczyńska.

Niedzielski i widmo trzeciej fali

Tymczasem w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski stwierdził, że powrót dzieci do szkół „będzie zależeć od tego, co się będzie działo w te pierwsze trzy dni przyszłego tygodnia”.

– Na razie jedyną odpowiedzią, jaką mamy, jest to, że w przyszłym tygodniu rozpoczniemy proces testowania nauczycieli, którzy zajmują się nauczaniem w klasach I-III, ale to w żaden sposób nie przesądza, że ta decyzja zostanie podjęta, bo musimy mieć jeszcze co najmniej kilka dni, by obserwować, jaki będzie epidemiczny skutek świąt i sylwestra – mówił Niedzielski.

– Będzie rozważana liczba dziennych zakażeń na początku przyszłego tygodnia (…). Roboczo stawiamy sobie taką granicę, że na pewno, jeżeli będziemy mieli liczbę zakażeń powyżej 10 tys., to szkoły nie zostaną przywrócone, a co poniżej, to jeszcze zobaczymy, bo proszę pamiętać, że ta decyzja nie odnosi się tylko i wyłącznie do jednego parametru w postaci dziennej liczby zakażeń, ale mamy sytuację międzynarodową, którą inne kraje teraz bardziej odczuwają. Ryzyko, a nawet widmo trzeciej fali pandemii, bo to, co się dzieje w Wielkiej Brytanii, to chyba tylko w ten sposób można nazwać. Trzeba to obserwować – skwitował minister zdrowia.

Źródła: PAP/nczas.com/tvn24.pl

REKLAMA