
Wczoraj na Babiej Górze ratownicy GOPR-u udzielali pomocy turystce, której temperatura ciała spadła poniżej 26 stopni. Wszystko dlatego, że kobieta wybrała się na najwyższy szczyt Beskidów w samych spodenkach i biustonoszu.
Wczoraj, tuż przed 13, ratownicy GOPR zostali zaalarmowani przez turystów, którzy w rejonie Gówniaka odnaleźli leżącą w śniegu kobietę. Turystka była ubrana jedynie w spodenki i sportowy biustonosz oraz obuwie.
Jak się później okazało, kobieta wraz z kilkoma innymi „morsami górskimi” – mimo bardzo trudnych warunków – próbowała zdobyć szczyt Babiej Góry w skąpym stroju.
Gdy po 50 minutach dotarło do niej pierwszych dwóch ratowników, kobieta była w stanie głębokiej hipotermii. Miała też widoczne odmrożenia. Turystka była przytomna, ale nie można było się z nią porozumieć. Turyści, którzy spotkali ją na swojej drodze, ubrali ją w swoją odzież. Ratownicy oddali własną czapkę, kurtkę puchową i rękawiczki. GOPR-owcy próbowali sprowadzić amatorkę morsowania. Zapadali się jednak w śniegu po pas przy silnym wietrze i odczuwalnej temperaturze poniżej minus 20 stopni.
Po pewnym czasie kobieta nie była w stanie sama chodzić na własnych nogach i trzeba było poczekać na kolejną grupę ratowników. Ostatecznie zniesiono ją na noszach na przełęcz, gdzie została przekazana załodze karetki.
Turystka trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Temperatura głęboka jej ciała wynosiła poniżej 26 stopni. Kobieta doznała odmrożeń kończyn.
Źródło: RMF 24