
W niedzielę na ulicach Amsterdamu pojawili się przeciwnicy restrykcji związanych z koronawirusem. Holenderska policja użyła armatek wodnych, pałek i psów.
Na placu przed galeriami Rijksmuseum i Muzeum Van Gogha w Amsterdamie – jak podaje agencja Reutera – zgromadziło się ok. 2 tys. demonstrantów. Ludzie mieli ze sobą tabliczki z napisem „Wolność: stop oblężeniu” i skandowali „Czego chcemy? Wolności”.
Pojawiały się też banery z napisami „szczepionka przeciwko COVID = trucizna”, albo „Trump”.
Niemiecka agencja DPA podała, że protest był związany z niezadowoleniem wywołanym skandalem z bezprawnym oskarżeniem beneficjentów zasiłków na dzieci o przestępstwa skarbowe. Skandal zakończył się dymisją Marka Rutte. Co ciekawe niemieccy dziennikarze oszacowali, że w wydarzeniu wzięło udział kilkaset osób.
Zgromadzenie było nielegalne, uczestnicy często byli bez maseczek i nie przestrzegali dystansu społecznego. Te przesłanki sprawiły, że miasto skierowało przeciwko nim policję. Protestujący nie posłuchali wezwań do rozejścia się. W stronę funkcjonariuszy poleciały fajerwerki.
Policja wkroczyła z oddziałami konnymi, do rozgonienia manifestantów użyła armatki wodnej, pałek i psów. Zatrzymano ok. stu osób.
Kilka dni temu tamtejszy rząd przedłużył lockdown o trzy tygodnie. W grudniu zamknięte została gastronomia, szkoły i większość sklepów. Ograniczono także kontakty towarzyskie poza domem.
Źródła: Reuters, Kresy.pl, DPA