
Działania państw i ich sprzeczne komunikaty same wywołują teorie spiskowe. Trudno inaczej komentować wielomiesięczne zmuszanie ludzi do noszenia maseczek i obecną akcję odwrotu od nich.
Dziwnym trafem maseczki przestały być polecanym i hołubionym przez rządy środkiem walki z pandemią. Mocno uderzono w Belgii. Ogłoszono, że maseczki mogą być… toksyczne.
Rząd teraz zaleca, by ich nie używać. Nagle okazało się, że wyprodukowane w Azji materiałowe maseczki na twarz mogą zawierać szkodliwe substancje. Tymczasem były rozdawane za darmo już od czerwca ub.r. w belgijskich aptekach.
Belgijskie media powołują się na poufny raport belgijskiego Instytutu Zdrowia Publicznego Sciensano, w którym stwierdzono, że maseczki produkowane w Azji przez luksemburską firmę Avrox mogą zawierać nanocząsteczki srebra i dwutlenku tytan. Wdychane mogą uszkadzać drogi oddechowe.
Sciensano w komunikacie prasowym stwierdził, że jest zbyt wcześnie na wyciąganie wniosków oraz, że rozpoczęto dogłębną analizę składników.
Jak podaje agencja prasowa Belga, z 15 milionów maseczek tekstylnych, które belgijski resort obrony zamówił w ub.r. w firmie Avrox, 10 milionów nie zostało jeszcze rozdanych. Z tym, że antymaseczkową „wajchę” przestawiono nie tylko w Belgii.
Źródło: PAP