Iga Świątek po triumfie w turnieju WTA w Adelajdzie nie ukrywała, że dobrze się czuje na antypodach. „Uwielbiam grać w Australii. Kocham to miejsce” – mówiła 19-letnia tenisistka po zdobyciu drugiego tytułu w seniorskiej karierze.
Rozstawiona z „piątką” Świątek w finale pokonała Szwajcarkę Belindę Bencic (2.) 6:2, 6:2. W całym turnieju nie przegrała seta.
Podczas tradycyjnej ceremonii zakończenia turnieju początkowo nieśmiało zaczęła swoją przemowę i z uśmiechem przyznała, że to dla niej najtrudniejsza część pomeczowych obowiązków.
Po wielkoszlemowym Australian Open, Polka formę potwierdziła wygraną w Adelajdzie. „Uwielbiam grać w Australii. Kocham to miejsce. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że mogłyśmy tutaj rywalizować” – zaznaczyła.
Następnie podziękowała zgromadzonym na trybunach kibicom, wśród których była spora grupa jej rodaków. Zwróciła się do nich w języku polskim: „Nie spodziewałam się, że będzie was tylu. Gram na drugim końcu świata, a czuję się jak u siebie”.
Świątek w finale zmagań WTA wystąpiła w sobotę 27 lutego po raz drugi w karierze seniorskiej. W 2019 roku w Lugano musiała uznać wyższość Słowenki Polony Hercog. Teraz po raz pierwszy w karierze wygrała imprezę tej rangi. Wcześniej miała w dorobku tytuł wielkoszlemowy we French Open.
Rywalka Bencic ze Szwajcarii w rozmowie z dziennikarzami przyznała, że nie radziła sobie z innym od większości rywalek stylem gry nastolatki z Raszyna. Zawodniczki zmierzyły się po raz pierwszy.
„Nie mogłam rozgryźć jej gry ani serwisu. Określiłabym to jako nieprzewidywalność. Ona grała trochę inaczej niż się spodziewałam, nietypowo. Zwykle dobrze radzę sobie z odczytaniem gry rywalek, ale dziś tak nie było. Oczywiście stało się tak dzięki jej grze. Grane z dużo większą rotacją piłki są cięższe. Te, co do których myślisz, że je dosięgniesz, po prostu przeskakują nad tobą. To utrudnia obronę i kontrowanie” – podkreśliła.
Źródło: PAP