
Każdy posiłek oznacza kolejną dawkę alkoholu w organizmie. Nie, nie jest alkoholikiem, Ray Lewis cierpi na bardzo rzadką chorobę autobrawery.
Kilka lat temu służył w wojsku, po przejściu na emeryturę postanowił jeszcze przez kilka lat być zawodowym kierowcą. Niestety, na skutek powikłań w jego organizmie zaczęły zachodzić zmiany, które zrujnowały jego plan na życie.
Zobacz także: Wszyscy myśleli, że to zabawna historia z alkoholem w tle. Prawda jest jednak przerażająca
Pierwszą osobą, która zauważyła, że z Lewisem dzieje się „coś nie tak” była jego żona. Na początku twierdziła jednak, że mąż nadużywa alkoholu i popada w co raz głębszy alkoholizm.
Po dłuższej obserwacji męża zauważyła jednak, że jego problem jest znacznie bardziej złożony. Z każdym kolejnym posiłkiem, a szczególnie po obiedzie, mąż stawał się bardziej pijany, mimo że nie spożywał alkoholu.
Pomimo, że dla wielu osób taka choroba wydaje się śmieszna, a wręcz interesująca to dla samego cierpiącego na nią, jest życiową udręką. Alkohol działa na Raya tak samo jak na każdego innego człowieka, a więc zatruwa jego organizm. W związku z tym bardzo mocno cierpi chociażby wątroba, która stale pracuje nad wydaleniem substancji.
Dodatkowo były żołnierz nie może podjąć żadnej pracy. Pomimo, że choroba jest stwierdzona przez lekarzy i ewentualni przełożeni mieliby o niej pełną wiedzę, to jednak nikt nie może sobie pozwolić na zatrudnienie ciągle pijanego pracownika.
źródło: nzherald.co.nz / Wolność24.pl