
Czarny piątek, który okazał się rzeczywiście czarny dla wolności gospodarczej w naszym kraju, przyniósł uchwalenie ustawy o zakazie handlu w niedzielę. Projektem zajmuje się teraz Senat. Jak się jednak okazuje, ustawa zawiera wiele nieścisłości i luk, które umożliwią obejście zakazu. Dokument przewiduje również punkty, gdzie handel będzie dozwolony.
Zakazana niedziela nie jest barierą dla wszystkich sprzedawców. Zakupy będzie można zrobić w małych sklepach, funkcjonujących przy stacjach benzynowych.
Ustawa nie obejmuje takich punktów jak apteki, kwiaciarnie oraz sklepy z pamiątkami i dewocjonaliami.
Otwarte będą również punkty sprzedaży w szpitalach, na dworach i lotniskach. Ustawa umożliwia handel w czasie festynów, jarmarków i targów.
Przepisy pozwalają także na prowadzenie handlu w sklepach znajdujących się na terenie hoteli, obiektów sportowych, schroniskach górskich, strefach wolnocłowych oraz tych funkcjonujących w więzieniach i jednostkach wojskowych.
Otwarte w niedziele pozostaną miejsca, których działalność opiera się na handlu prasą, biletami komunikacji miejskiej, wyrobami tytoniowymi oraz kuponami gier losowych i zakładów wzajemnych.
Ustawa przewiduje stopniowe wprowadzanie zakazu. Z roku na rok, poczynając od 1 marca 2018 r., coraz więcej niedziel zostanie objętych zakazem handlu.
Finalny efekt ma zostać uzyskany w 2020 r., kiedy zakupy zrobimy tylko w 7 niedziel w ciągu całego roku.
Walki o ostateczny kształt ustawy trwały bardzo długo. Sejmowa komisja proponowała początkowo, by zakazem objęto tylko 2 niedziele w tygodniu. Zmieniona wersja nie przypadła jednak do gustu autorom pomysłu, czyli środowiskom „Solidarności”.
Zakaz handlu w niedzielę obowiązuje na podobnych zasadach w takich krajach, jak Niemcy, Francja, Belgia, Holandia Węgry i Austria. Placówki handlowe zamyka się również w Hiszpanii, Grecji, Włochach oraz Wielkiej Brytanii. Jednakże wynika to ze zwyczajów.
Źródło: fakt.pl