
Polka mieszkająca w Tel Awiwie opisuje na swym blogu na Facebooku sceny wojny, które dotykają zwykłych mieszkańców w czasie konfliktu palestyńsko-izraelskiego.
Od rana trwają walki i wzajemne ostrzały ze Strefy Gazy i z Izraela. Jak już informowaliśmy rośnie liczba ataków rakietowych z obu stron, a co za tym idzie ofiar śmiertelnych.
Zdaniem eksperta Wojciecha Szewko, to co dzieje się obecnie w tym rejonie, oznacza iż „mamy intifadę III”. Wstrząsającą relacją z Tel Awiwu podzieliła się na Facebooku mieszkająca w Izraelu Polka.
Proszeni o pozostanie w domach
– Mieszkańcy terytorium Izraela przylegającego do palestyńskiej Strefy Gazy zostali poinstruowani, by zamknęli się w swoich domach w związku z „nietypową” sytuacją dotyczącą bezpieczeństwa – poinformował Times of Israel, powołując się na lokalne władze.
Portal sugeruje, że może być to związane z obawą przed przeniknięciem terrorystów ze Strefy Gazy. Podobna sytuacja miała miejsce w poniedziałek, jednak wyjaśniło się, że było to fałszywy alarm.
Nie zdążyła wrócić do schronu
– Sąsiad kobiety, która zginęła we wtorek w palestyńskim ataku rakietowym w mieście Riszon Le Syjon w Dystrykcie Centralnym w zachodnim Izraelu, powiedział, że po prostu nie miała ona wystarczająco dużo czasu, żeby dotrzeć do swojego schronu – podał portal Times of Israel.
– Nie zdążyła dotrzeć do chronionego obszaru – poinformował Abba Cohen wypowiadając się dla radia izraelskiej armii. – Aby wejść do chronionej przestrzeni, trzeba wyjść z domu, przejść przez parking i zejść po schodach. Ale rakieta spadła prosto na parking. To jest niepojęte.
Relacja Polki z Tel Awiwu
Zdarzenia, do których doszło we wtorek wieczorem (kilka minut przed godziną 21) opisała ze swej perspektywy Polka mieszkająca w Izraelu. Autorka bloga „Israel Friendly”, Karolina Mints, zamieściła relację na swym fanpage’u na Facebooku. Był to najbardziej zmasowany atak rakietowy w historii.
Kobieta opisuje swą pierwszą reakcję po tym, jak usłyszała wybuchy. – „Dzieci w ręce” i biegiem do schronu…ups…ale my nie mamy schronu…godzinę spędziliśmy na korytarzu – opisuje. – Ktoś wyskoczył w szlafroku, matka z dzieckiem w ręczniku na rękach. Pewnie wybiegli spod prysznica.
Polka relacjonuje ze szczegółami, jak wyglądała ta sytuacja. – Ja akurat usypiałam małą. Adam się kłóci, że nie założy butów. Zaczyna płakać. Z dyskusji poza wyjącą syreną wytrąca nas wybuch. Jeden za drugim. Bum…bum… – pisze.
Jak dodaje „ktoś tłumaczy, że tak brzmi żelazna kopuła. Jak uderza w ziemię to słychać inaczej”.
– Trzęsę się ze strachu bo syrena nie ustaje. Starsi ludzie w panice płaczą. Ktoś przynosi szklankę wody. Wracamy do mieszkań. Z przyjaciółmi i rodziną wymieniamy na telefonie informacje: „ u was też? Tak, bądźcie bezpieczni-wy też” – relacjonuje.
Źródło: PAP/Onet/Facebook: Israel Friendly