Wprowadzony przez rząd lockdown zdewastował wiele branż. Lider „De Mono” Andrzej Krzywy zdradził, że zamiast płakać nad rozlanym mlekiem, schował dumę do kieszeni i poszedł pracować na budowę. Krytykuje użalających się nad własnym losem celebrytów oraz logikę obostrzeń.
W rozmowie z Radiem ZET Krzywy wskazał, jak wprowadzone przez polityków obostrzenia wpłynęły na grupę De Mono i jego samego.
– Zwykle graliśmy ok. 60 koncertów rocznie, a w 2020 wystąpiliśmy tylko dwa razy. Nie ukrywam, ciężko się z tego utrzymać. Znam wielu artystów, którzy się przebranżowili. To nie jest tak, że każdy z nas leży i narzeka, jak ma źle. Zaraz ktoś powie: „ale grałeś tyle lat i mogłeś odłożyć pieniądze”. Każde oszczędności kiedyś się kończą, a mija rok, odkąd nie możemy normalnie występować i zarabiać – powiedział muzyk.
Zdradził, że zaczął pracować na budowie.
– Pomagam mojemu szwagrowi, który jest cieślą i konstruuję drewniane budowle. Pracuję fizycznie na budowie – powiedział.
🎥Andrzej Krzywy w #GośćRadiaZET: Zwykle graliśmy ok. 60 koncertów rocznie, a w 2020 wystąpiliśmy tylko dwa razy. Nie ukrywam, ciężko się z tego utrzymać.
Pracuję fizycznie na budowie.Nie jestem jakąś "obsraną gwiazdą", która będzie płakać, że ma źle.👇
https://t.co/uJ7Fz83ZCT pic.twitter.com/cRUutt2Nsn— Radio ZET NEWS (@RadioZET_NEWS) May 11, 2021
Skrytykował jednocześnie celebrytów, którzy „płaczą” publicznie nad własnym losem.
– Nie chcę jedynie siedzieć w domu i myśleć, że sytuacja pandemiczna jest fatalna. Nie jestem jakąś obsr**ą gwiazdą, która będzie płakać, że ma źle. Staram się wspomagać domowy budżet – mówi Krzywy.
Jednocześnie kpił z obostrzeń, restrykcji, nakazów i zakazów wprowadzanych przez rząd.
– Mógłbym grać solo z kasetą, ale z zespołem już nie mogę. Teoretycznie, gdybym nazwał nasz występ kabaretem, to już moglibyśmy wystąpić. To jest paranoja i trochę oszukaństwo – mówi o rządowych rozporządzeniach Krzywy.
Źródło: radiozet.pl/NCzas