
Policjant Derek Chauvin czeka na wyrok w sprawie śmierci George’a Floyda. Prokuratorzy chcą dla 45-letniego funkcjonariusza 30 lat więzienia.
Policjant Derek Chauvin doprowadził do zatrzymania George’a Floyda, po tym gdy zapłacił w sklepie fałszywym banknotem. W czasie interwencji Floyd zmarł.
Jak się okazało, policjant stosował dopuszczalny wówczas chwyt obezwładniający, a mianowicie dociskał kolanem szyję olbrzyma do ziemi. Nie wiedział jednak, że Floyd przed tymi wydarzeniami zażył ciężkie narkotyki.
Lekarz sądowy Andrew Baker podkreślił, iż choroba serca mężczyzny i narkotyki przyczyniły się do zgonu. Jednak za główny powód śmierci uznał unieruchomienie ciała Afroamerykanina i ucisk jego szyi przez funkcjonariusza.
Również inni lekarze przekonywali, że ważniejsze od narkotyków było zachowanie funkcjonariusza. A ten nie odpuszczał, mimo, że Floyd krzyczał, iż nie może oddychać.
Teraz policjant czeka na wyrok sądu w sprawie, które doprowadziła do zamieszek Black Lives Matter w USA. Wyrok ma zapaść 25 czerwca.
Prokuratura chce 30 lat dla policjanta. Natomiast sędzia Peter Cahill przyznał, że w jego sprawie są okoliczności obciążające.
Wcześniej, w kwietniu, 12 przysięgłych jednogłośnie uznało Chauvina za winnego zamordowania Floyda. Przysięgli uznali Chauvina za winnego z trzech paragrafów: morderstwa drugiego stopnia, morderstwa trzeciego stopnia i zabójstwa drugiego stopnia.
Obrona policjanta wniosła, by wymierzyć karę w zawieszeniu i zaliczyć na jej poczet czas spędzony przez funkcjonariusza w areszcie. Domaga się też powtórzenia całego procesu.
Adwokat Eric Nelson przekonuje, że Chauvin był jedynie „produktem źle działającego systemu”. Dodał, że ogromne zainteresowanie, które towarzyszyło procesowi, sprawiło, że przysięgli od początku byli uprzedzeni wobec jego klienta.
Nelson wskazał np., że jeden z nich brał udział w marszu w Waszyngtonie poświęconym pamięci Martina Luthera Kinga, czego nie przyznał w ankiecie wypełnionej podczas kompletowania ławy przysięgłych.
Źródło: Associated Press