Ks. Roman Kneblewski poinformował na swoim Twitterze, że nie podpisze petycji o „złagodzenie limitów wiernych w kościołach”. Powód jest prosty – kapłan żadnych limitów nie wprowadzał.
„Konserwatywny” rząd Prawa i Sprawiedliwości i satelickich przybudówek łagodzi restrykcje reżimu covidowego w większości dziedzin życia. Wyjątkiem są kościoły – wierni wciąż muszą w kościołach używać maseczek, zachowywać dystans, a liczba osób uczestniczących w liturgii nie może przekraczać limitu liczonego jako 15 m2 na osobę.
Wielu kapłanów postanowiło powiedzieć „dość” tej niesprawiedliwości i apelują do rządu, by pozwolił im wpuścić do świątyń więcej osób.
Nie wszyscy księża muszą jednak błagać władzę o pozwolenie. W niektórych przypadkach tronu nie postawiony wyżej od ołtarza i kościoły pozostawały otwarte dla wszystkich.
Wśród księży, którzy zachowali się tak odważnie, był m.in. ks. Roman Kneblewski. On petycji nie podpisze – nie musi.
– Zaproponowano mi podpisanie petycji „o niezwłoczne złagodzenie limitów wiernych w świątyniach”. Czegoś takiego nie podpiszę, ponieważ sugerowałoby to, iż jakieś limity dopuszczam, a nie godzę się na żadne. Ograniczać wiernym wstęp do Domu Bożego?! Nigdy! To przekleństwo i hańba! – napisał na swoim Twitterze kapłan.
Wpis księdza Kneblewskie opatrzono smutnym zdjęciem opustoszałej świątyni. Tak właśnie wyglądało przez ostatni rok wiele przybytków Domu Bożego w Polsce.
Zaproponowano mi podpisanie petycji "o niezwłoczne złagodzenie limitów wiernych w świątyniach". Czegoś takiego nie podpiszę, ponieważ sugerowałoby to, iż jakieś limity dopuszczam, a nie godzę się na żadne. Ograniczać wiernym wstęp do Domu Bożego?! Nigdy! To przekleństwo i hańba! pic.twitter.com/z31gyEUOdE
— Ks Roman Kneblewski (@KsKneblewski) June 8, 2021