Belgia, różnorodność i baseny

Belgia. Bruksela. Manneken Pis - jeden z belgijskich symboli. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: pixabay
Manneken Pis - jeden z belgijskich symboli. Tylko, czy nie jest zbyt "binanrny"? Zdjęcie ilustracyjne. Foto: pixabay
REKLAMA

W krajach zachodnich sezon letni stwarza co roku te same problemy. Jednym z nich jest autoryzacja strojów kąpielowych muzułmanek, czyli tzw. burkini. W etatystycznej Francji problem próbuje się rozwiązać na szczeblu ustawy parlamentarnej, w innych krajach pozostawia się pewną dowolność.

Pytanie, czy powinno się zakazywać czy autoryzować burkini powraca co roku razem z latem i ładną pogodą. Belgia jest na problem otwarta. Nowo otwarty basen na przedmieściach Brukseli został sfinansowany z budżetu części flamandzkiej Belgii i miejskiej kasy stolicy. Projekt Flow to nowe kąpielisko dla mieszkańców gminy Anderlecht.

Jak donosi RTBF, dozwolone są tu wszystkie rodzaje strojów kąpielowych, od tradycyjnych slipów, przez bikini, po… burkini. Tutaj poszli w inną stronę, niż Francuzi. Dodatkowo sobotnie przedpołudnia zarezerwowali tylko dla kobiet i ich dzieci poniżej dwunastego roku życia. W tym czasie cała obsługa basenu i ratownicy to też niewiasty, co odpowiada religijnym wymogom islamu.

REKLAMA

Nawet ulotki zachwalające uroki basenu są dystrybuowane w czterech językach: francuskim, angielskim, holenderskim i arabskim. Trudno ukryć, że ten projekt jest adresowany do muzułmańskiej społeczności gminy.

Muzułmanie z sąsiedniej Francji patrzą z zazdrością, bo w Republice takie postępowanie na basenach jest odbierane jako „komunotaryzm” i wspieranie tworzenia etnicznych gett. W ustawie o walce z separatyzmem islamistycznym pojawił się punkt zakazujący noszenia burkini. Jednak socjalistom udało się go usunąć i sprawa jest otwarta. Niegdyś pisano o Polakach, że wszystko im się kojarzy i nawet rozprawka o wierzchowcach nosiła u nas tytuł „Koń a sprawa polska”. Zachód nas przebił i ma problemy nawet z kostiumami kąpielowymi…

Źródło: RTBF/ Valeurs

REKLAMA