
Powrót Donalda Tuska za stery Platformy Obywatelskiej spotkał się z falą komentarzy w środowisku politycznym. Swoje trzy grosze musiał powiedzieć niezwykle lotny i niezawodny Marek Suski, który w sposób nieprawdopodobnie patetyczny przypomniał o pro-niemieckich sympatiach byłego premiera. Bronisław Komorowski nie chciał odnieść się do słów polityka PiS-u i zasugerował, że nie jest to partner do intelektualnych debat. Kiedy przypomnimy sobie kuriozalne wpadki byłego prezydenta, to jego spostrzeżenia wydają się być najzwyklejszą hipokryzją.
Polska scena polityczna to jedno wielkie kuriozum. Powrót Tuska do polityki, który jest synonimem germanofila, skomentowany został przez polityka PiS.
Suski sięgnął po niezawodną narrację, w której PO prezentowana jest jako najbardziej niemiecka partia, bardziej niemiecka nawet od tych niemieckich. A sam Tusk jako najbardziej niemiecki Niemiec, mimo, że podobno Niemcem nie jest.
– Pamiętamy zabory, pamiętamy okupację. Jeszcze żyją ludzie, którzy walczyli o wolną Polskę i oni opowiadają jak wyglądała Polska pod butem niemieckim, że po prostu tego nie chcą. Widzą, że Tusk jest takim germanofilem, który bardziej chyba kocha Niemcy niż Polskę i boją się, że zwyczaje i prawa byłyby nam narzucone – stwierdził w poniedziałek w TVP wiceprzewodniczący klubu. Patos niebywały i bardzo toporna narracja.
O komentarz do tych słów został poproszony Komorowski w programie „Tłit” na WP.pl.
– Ja telewizji tzw. publicznej, a tak naprawdę pisowskiej, nie oglądam. Szkoda nerwów na brutalną propagandę pana Kurskiego. Jak słyszę, co mówi pan Suski, to błagam, niech pan da wypowiedź jakiegoś inteligentniejszego polityka. To są argumenty poniżej pasa i poniżej poziomu – ocenił Komorowski.
Jego prośba w obliczu wpadek, różnych „bulów”, „szogunów” czy dobrych rad o znajdowaniu nowej pracy, brzmią jak szczyt hipokryzji.
Zdaje się, że prowadzący „Tłit” dobrze zestawił obu polityków. Jest prawdopodobne, że wielu wyborców wrzuciłoby ich do tej samej ligi intelektualnej.