
Śmigłowiec, na pokładzie którego były trzy osoby wpadł do jeziora Tałty w Mikołajkach na Mazurach. Pilot i lecące śmigłowcem dwie kobiety trafili do szpitali.
Pierwsi do poszkodowanych dotarli ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Na pokładzie śmigłowca były trzy osoby – w tym pilot.
Po tym, jak śmigłowiec runął do jeziora, osoby te zostały podjęte z wody. Jedna wydostała się ze śmigłowca o własnych siłach, dwóm pozostałym trzeba było pomóc. Maszyna zatonęła.
Poszkodowani odnieśli m.in. urazy kręgosłupa. Uratowani z katastrofy zostali przetransportowani do okolicznych szpitali.
Jak podał rzecznik warmińsko-mazurskich strażaków, śmigłowiec wystartował z pobliskiego Słonecznego Portu. Helikopter Robinson 44 wzniósł się, po chwili silnik zgasł, a maszyna runęła do wody. Mężczyzna, który pilotował śmigłowiec, był jego właścicielem i wraz ze znajomymi leciał do swojej firmy.
Śmigłowiec został podniesiony z dnia przy pomocy specjalnych balonów napełnionych powietrzem, zholowany i wydobyty na nabrzeże. Dźwigu, którym helikopter został przeniesiony na nabrzeże, użyczył jeden z miejscowych przedsiębiorców. To dźwig służący do wodowania łodzi. Maszyna została przetransportowana na policyjny parking w Olsztynie i tam zabezpieczona do dalszych czynności.
🚁Helikopter spada do jeziora Tałty w Mikołajkach. pic.twitter.com/oUHNGkgM8R
— Rysiek z Misia w trybie wakacyjnym🌤 (@RysiekzMisia) July 6, 2021