
Prezes NBP Adam Glapiński pokusił się o bardzo kontrowersyjne stwierdzenie. – Inflacja nie ma negatywnego wpływu na zasobność portfeli Polaków – powiedział podczas konferencji prasowej. Tłumaczył, że teraz nie ma mowy o „przegrzaniu gospodarki”, a sama inflacja byłaby zgodna z celem NBP, gdyby nie wzrost cen administrowanych i cen paliw.
– Inflacja nie ma negatywnego wpływu na zasobność portfeli Polaków. Wszystkie wynagrodzenia i świadczenia emerytalne rosną znacznie szybciej niż inflacja. Dotyczy to także najmniej zarabiających – powiedział Glapiński.
„Odpowiadając na pytania o rynek pracy, prezes NBP przyznał jednocześnie, że dynamika wzrostu płac w sektorze przedsiębiorstw, po oczyszczeniu z efektów niskiej zeszłorocznej bazy, jest obecnie nadal niższa niż przed pandemią” – podaje money.pl.
Zdaniem prezesa NBP, wynagrodzenia Polaków będą rosły szybciej niż inflacja, więc jego zdaniem nie ma się czym przejmować.
– Siła nabywcza będzie rosła, i w żadnym wypadku nie będzie to wzrost na kredyt. Po prostu polska gospodarka przez następne trzy lata będzie więcej produkować niż konsumować – wyjaśnił.
Eksperci wskazują, że niemal zerowe stopy procentowe jakie są teraz w Polsce, prowadzą do przegrzania gospodarki. Nie zgadza się z tym Glapiński, który stwierdził, że w tym momencie nie ma mowy o przegrzaniu, bo jesteśmy w początkowym punkcie odbicia po kryzysie.
Glapiński powtarza, że „inflację w Polsce podbijają czynniki podażowe i administracyjne, na które polityka NBP nie ma wpływu”. Tłumaczył też, że ograniczenia podażowe dodatkowo podbijają koszty produkcji, a to przekłada się na ceny detaliczne.
– Gdyby nie wzrost cen administrowanych i paliw, to inflacja byłaby w pełni zgodna z naszym celem – powiedział Glapiński. Cel inflacyjny NBP wynosi 3,5 proc.
W tym roku inflacja jest wyższa, ale – zdaniem Glapińskiego – w 2022 nie przekroczy granicy 3,5 proc.
Źródło: money.pl