Czeczeńscy agenci ochrony wracają na osiedla tzw. „wrażliwych” miast Francji. Ich zatrudnianiu przez agencje ochrony sprzeciwiały się m.in. tajne służby. Czeczenów uznaje się za zagrożenie dla państwa. W ostatnich latach organizowali „wyprawy karne” – za np. pobicia członków ich społeczności – na bandy arabskie w Dijon, czy na „uchodźców afrykańskich”.
Oskarżano ich o radykalny islam i przypominano, że Czeczen był zabójcą nauczyciela Samuela Patty’ego, który pokazywał uczniom w szkole karykaktury Mahometa. Jednocześnie w ochronie blokowisk nękanych działalnością gangów narkotykowych, często o proweniencji z Maghrebu, okazują się bezkonkurencyjni.
Firma Toulouse Métropole Habitat (THM), która zarządza socjalnymi mieszkaniami (HLM) w blokowiskach tego miasta zatrudniała już wcześniej do ochrony Czeczenów. Teraz przyszedł termin odnowy kontraktu. Problemy miała tu firma Azuréenne de Protection, zajmująca się ochroną dzielnicy od 2017 r.
Była podejrzana o posiadanie w swoich szeregach ochroniarzy Czeczenów, którzy figurowali w kartotece „S”, osób podejrzanych o radykalizację i terroryzm przez służby DGSI. Ostatecznie wybrano firmę Protection Groupe, której jednak Azuréenne jest… udziałowcem.
W teorii nowy podmiot przejmuje personel ochroniarski. Czeczeńscy strażnicy, których skuteczność jest po prostu doceniana, będą mogli dalej zabezpieczać osiedle. TMH przywołuje jako argument 28-procentowy spadek aktów wandalizmu na osiedlu od 2018 do 2020 roku.
Dodatkowo Protection Groupe jest również o połowę tańsza od konkurentów. Bez Czeczenów na „wrażliwych osiedlach” ani rusz. Zdaje się jednak, że imperium rzymskie przed upadkiem, też uciekało się do pomocy… „najemników”.
Źródło: Valeurs