
Marcin Wrona, korespondent TVN został przepędzony przez manifestujących w Waszyngtonie Kubańczyków. Protest był wyrazem sprzeciwu wobec komunistycznego reżimu w Hawanie. Dziennikarz został odwieziony przez policję radiowozem.
Na ulicach kilku kubańskich miast wybuchły 11. lipca antyrządowe protesty. Prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel oskarżył Stany Zjednoczone o wywołanie zamieszek.
Jak podała AFP, demonstranci skandowali: „Wolność!”, „Precz z dyktaturą!”, „Niech odejdą!”. Francuska agencja podkreśliła, że Kuba pogrążona jest w najgorszym od 30 lat kryzysie gospodarczym.
Tymczasem w wystąpieniu do narodu prezydent Kuby i szef Partii Komunistycznej Miguel Diaz-Canel powiedział, że to Stany Zjednoczone odpowiedzialne są za zamieszki. Wezwał zwolenników władzy do konfrontacji z „prowokacjami”. Diaz-Canel zapewnił, że są oni gotowi oddać życie w obronie rządu.
Antykomunistyczne protesty wspierają Kubańczycy, mieszkający w Stanach Zjednoczonych, którzy również zaczęli wychodzić na ulice tamtejszych miast. Z jednej z takich demonstracji został wygoniony przez uczestników polski dziennikarz.
„Na demonstrację przed Białym Domem wybrał się reporter TVN Marcin Wrona, ale został przegoniony przez protestujących. Dziennikarz odjechał w radiowozie, zabrany przez policjantów Metropolitan Police Department” – przekazał reporter stacji Newsmax James Klüg.
Reporter TVN Marcin Wrona wyrzucony z antykomunistycznej demonstracji pod Białym Domem w Waszyngtonie. pic.twitter.com/6Zfo2tL4n6
— Radosław Poszwiński 🇵🇱 (@bogdan607) July 27, 2021