WHO wraca do walki z elektronicznymi papierosami

E-papieros. Fot. ilustracyjne. Foto: PAP/EPA Michał Walczak
E-papieros. Fot. ilustracyjne. Foto: PAP/EPA Michał Walczak
REKLAMA

„Nikotyna w elektronicznym papierosie pozostaje nikotyną” – tak można streścić najnowszy raport, który 27 lipca ogłosiła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Wiedza to powszechna i nie trzeba było wydawać  pieniędzy, ale przecież WHO właśnie jest od tego, aby takie raporty robić i dawać niektórym zarabiać.

„Tradycyjnie” ta agenda ONZ apeluje o surowsze przepisy regulujące stosowanie takich produktów jako niebezpiecznych dla zdrowia. Przy raporcie współpracowała organizacja Bloomberg Philanthropies. Krytykuje on „rosnącą gamę e-papierosów i liqiudów” oraz to, że sięgają po nie młodzi ludzie.

Autorzy doliczyli się na rynku 16 000 aromatów, często smakowych i przyciągających nastolatków. Skrytykowano także „wizerunek” e-papierosów, który jest „łagodniejszy”, niż w przypadku konwencjonalnych papierosów. Strategię tego biznesu nazwano nawet „czynami kryminalnymi”.

REKLAMA

Michael Bloomberg, założyciel Bloomberg Philanthropy i były burmistrz Nowego Jorku dołączył się do krytyki tego biznesu, który dąży jego zdaniem do „uzależnienia nowego pokolenia od nikotyny”. „Podczas, gdy sprzedaż papierosów spada, firmy tytoniowe agresywnie promują nowe produkty, takie jak papierosy elektroniczne lub podgrzewane wyroby tytoniowe i namawiają rządy do ograniczenia swoich przepisów. Nie możemy im na to pozwolić” – grzmi polityk Demokratów i biznesmen Bloomberg.

Tedros Adhanom Ghebreyesus, szef WHO, apeluje z kolei, by rządy przyjęły „odpowiednie środki w celu ochrony ich populacji przed niebezpieczeństwem elektronicznych inhalatorów nikotynowych”. Uważa, że „e-papierosy” prowadzą do „powrotu normalizacji” zjawiska palenia w społeczeństwie.

Raport daje przykład 32 krajów, które zakazały sprzedaży liquidów. 79 innych przyjęło pewne ograniczenia, jak np. zakaz reklamy, ale 84 państwa nie wprowadziły żadnych restrykcji, co WHO potępia. Dr Rüdiger Krech, dyrektor ds. promocji zdrowia w WHO, skarżył się, że ​​„te produkty są bardzo zróżnicowane i szybko ewoluują”, wyprzedzając często inicjatywy ograniczające stosowanie zastępczych form palenia.

Tymczasem „postępowy” świat wie lepiej, czego powinni chcieć palacze i wszystko idzie w kierunku wprowadzenia nikotynowej prohibicji. Ceny papierosów rosną na całym świecie, a np. szef Philip Morris zapowiedział, że jego firma przestanie sprzedawać papierosy w Wielkiej Brytanii jeszcze przed 2030 rokiem.

Odsetek palaczy spadł w wielu krajach, ale WHO twierdzi, że ich liczba pozostaje „uparcie wysoka”, zwłaszcza ze względu na wzrost liczby ludności. „Postępowcy” dodają do tego liczby i tezę, że palenie zabija. Eutanazja też, a jest ostatnio wspierana. Oni jednak wiedzą lepiej, co dobre dla ludzi. Tymczasem jeśli palacze decydują się na swój proceder, to przynajmniej mają z tego jakąś przyjemność….

Źródło: CNews

REKLAMA