
Artur Dziambor udzielił wypowiedzi dla „Faktów” TVN. Został za to zaatakowany przez pracownika rządowego portalu wpolityce.pl, Jakuba Maciejewskiego. Poseł Konfederacji odpowiedział na Twitterze.
W Polsce trwa medialny spektakl pt. „koncesja dla TVN”. PiS przygotował ustawę roboczo nazwaną „lex TVN”, która w teorii może pozbawić koncesji na początek telewizji TVN24.
Poseł Konfederacji Artur Dziambor uważa, że nic takiego się nie wydarzy, a „lex TVN” to jedynie zasłona do większych rzeczy, które się dzieją.
W całkiem innym temacie udzielił wypowiedzi, tzw. „setki”, do programu „Fakty” TVN. Został za to zaatakowany przez Jakuba Maciejewskiego, na co dzień pisującego dla braci Karnowskich i wychwalającego PiS portalu wpolityce.pl.
„No proszę, Artur Dziambor udziela wypowiedzi dla Faktów TVN. I to akurat w dobie walki o koncesję dla tej stacji, co oczywiście jest całkowitym przypadkiem!” – napisał Maciejewski, coś sugerując.
Dziambor nie pozostawił tej uwagi bez odpowiedzi i w mediach społecznościowych wywiązała się dyskusja, do której dołączyli też inni użytkownicy Twittera.
„Panie redaktorze, gdy dzwoni do mnie ktoś z pana redakcji, nigdy nie odmawiam. Mam na koncie kilka wystąpień w waszej telewizji i kilkanaście / kilkadziesiąt wypowiedzi dla waszego portalu. Czy to znaczy, że się wam sprzedałem, a wy mnie kupiliście? By się przydało przeprosić” – zripostował Maciejewskiemu Dziambor.
Panie redaktorze, gdy dzwoni do mnie ktoś z pana redakcji, nigdy nie odmawiam. Mam na koncie kilka wystąpień w waszej telewizji i kilkanaście / kilkadziesiąt wypowiedzi dla waszego portalu. Czy to znaczy, że się wam sprzedałem, a wy mnie kupiliście? By się przydało przeprosić.
— Artur E. Dziambor (@ArturDziambor) August 2, 2021
Pracownik portalu braci Karnowskich odpowiedział: „Panie Pośle, niech Pan chodzi do wszystkich mediów (poza Sputnikiem, choć Pańscy koledzy z klubu cenią te redakcje), byle Pan nie głosował pod ich dyktando – a po to Pana biorą do Faktów. I daj Pan spokój z tym oczekiwaniem przeprosin od krytyków, bo to już staje się memem”.
„Zasugerował pan, że sprzedaję się za czas antenowy, co jest dość mocnym oskarżeniem, a nie krytyką. Trolle pana ulubionej partii mogą sobie na takie wycieczki pozwalać, a pan ma stanowisko ciut wyższe niż oni” – odbił piłeczkę Dziambor.
Zasugerował pan, że sprzedaję się za czas antenowy, co jest dość mocnym oskarżeniem, a nie krytyką. Trolle pana ulubionej partii mogą sobie na takie wycieczki pozwalać, a pan ma stanowisko ciut wyższe niż oni.
— Artur E. Dziambor (@ArturDziambor) August 2, 2021
Dalej pojawiły się oskarżenia o działania na rzecz Rosji.
„Dziękuję za to wskazanie na co sobie mogę pozwolić oraz na uplasowanie mnie w hierarchii komentatorów. Jeśli zaś chodzi o sugestie, to przeszkadza mi jedynie pokrywanie się Waszej polityki (choć wzniośle uzasadnianej) z kierunkami aktywności rosyjskiej agentury wpływu” – napisał Maciejewski.
„Ech… Ze sprzedawczyka awansowałem na rosyjskiego agenta i to wszystko tylko dlatego, że nie jestem z PiSu. Żegnamy się” – odpowiedział Dziambor.
Ech… Ze sprzedawczyka awansowałem na rosyjskiego agenta i to wszystko tylko dlatego, że nie jestem z PiSu. Żegnamy się.
— Artur E. Dziambor (@ArturDziambor) August 2, 2021
Wymianę zdań pomiędzy politykiem i pracownikiem wpolityce.pl skomentowali także internauci.
„Pan udaje, czy naprawdę nie wie o co chodzi. Pan jesteś miło obsługiwany, aby głosować. Później będziesz Pan w tvnie faszystą” – napisał do Dziambora Rafał Dobrowolski.
„Nie przeprosi, bo to zwykły prostak. Łatwo się wali w bęben, ale już się wycofać? Wyższa szkoła, a nie posądzam…” – to z kolei przytyk ze strony Ryszarda Wierciocha w stronę Maciejewskiego.
Inni zwracali z kolei uwagę, że w TVN regularnie występują politycy Prawa i Sprawiedliwości, co panu Maciejewskiemu już tak nie przeszkadza.