
Flota 50 kutrów rybackich protestowała w sobotę 14 sierpnia na jeziorze IJsselmeer w okolicach Breezanddijk w północnej Holandii. Rybacy są przeciwko ustawianiu na wodzie turbin wiatrowych. Uważają, że przez farmy wiatrowe tracą tereny połowowe.
Na łodziach rybackich umieszczone były transparenty, odpalano fajerwerki. W części IJsselmeer, ogromnego jeziora o powierzchni ok. 1100 km kw., gdzie odbywał się protest, kutry rybackie nie są już mile widziane. Niedawno ustawiono tam 89 wiatraków.
Zdaniem protestujących rybaków farmy wiatrowe coraz bardziej obciążają i zajmują akweny połowowe. Rybacy obawiają się o swoją przyszłość. Transformacja energetyczna i moda niszczą ich profesję.
„Tak wiele obszarów jest zamkniętych dla połowów przez farmy wiatrowe, że wkrótce nie będziemy mieli gdzie łowić” – uważa Anja Keuter, rzeczniczka protestujących. Rząd jak zwykle proponuje… rekompensaty. I pomyśleć, że do niedawna wiatraki były w Holandii tak cenione.
Podobny bunt przeciw wiatrakom wybuchł też we Francji. Pokryto nimi najpiękniejsze departamenty i parki krajobrazowe. Poza niszczeniem krajobrazu zarzuca się im także negatywny wpływ na środowisko.
Don Kiszot wcale nie był wariatem…
Źródło: PAP