
To najprawdopodobniej Japończycy windują cenę bitcoina na niespotykane poziomy. W ciągu miesiąca kryptowaluta podrożała o ponad 100% i kosztuje ponad 16 tysięcy dolarów.
W ciągu ostatniego czasu ponad 40 % transakcji na bitcoinie przeprowadzono w jenach. Według Masao Muraki, globalnego stratega ds. finansów w Deutsche Banku, to Japończycy w wieku 30-40 lat stoją za ostatnimi wzrostami kursów tej kryptowaluty.
Handel bitcoinami miał się przenieść do Kraju Kwitnącej Wiśni po tym jak władze Chin zakazały transakcji nim na chińskich giełdach. Japończycy – głównie drobni inwestorzy mają spekulować nim za pożyczone pieniądze.
– Styl inwestycyjny Japończyków charakteryzuje się połączeniem depozytów niskiego ryzyka z niską stopą zwrotu oraz inwestycji wysokiego ryzyka i stopą zwrotu – oznajmił Muraki w czwartkowym komunikacie.
Bitcoin, największa na świecie kryptowaluta, od października do listopada tego roku wzrósł o 127 proc. Obecnie kosztuje ok. 16 tys. dol. Bitcoin więc wszedł oficjalnie na chicagowską giełdę.
Zobacz też: Unijni przywódcy nie myślą o brataniu się z Moskwą. Podjęli kluczową decyzję
To napędza nowe zainteresowanie głównie w Japonii. Jak podaje raport wielu japońskich inwestorów prowadzi handel lewarowany, wykorzystując pożyczone środki.
– Uważamy, że inwestorzy detaliczni przerzucili się z lewarowanego handlu walutami na lewarowany handel kryptowalutami – powiedział Muraki.
Japonia stanowi 54 proc. światowego rynku transakcji walutowych (lewarowany handel walutami), więc japońscy inwestorzy detaliczni są głównymi graczami na tych rynkach.
To z kolei rodzi strach, że kiedy dojdzie do spadków kryptowaluty, mogą być one bardzo głębokie. Indywidualni inwestorzy często w razie spadków spada, w pośpiechu wyprzedają aktywa.
Według Deutsche Banku japońscy gracze są gorzej wykształceni finansowo niż Amerykanie. To też może przesądzić o fali spadków ceny bitcoina w przyszłości.