
Sąd Apelacyjny Warszawie orzekł w poniedziałek 16 sierpnia, że prof. Barbara Engelking i prof. Jan Grabowski nie muszą przepraszać za kłamliwe stwierdzenia z książki „Dalej jest noc” o losach Żydów w okupowanej Polsce. Wyrok jest prawomocny i wpisuje się, niestety, w uogólniające oskarżenia Polaków o antysemityzm. Ostatnio korzystał z takich tez MSZ Izraela Lapid i poseł PO Artur Łącki…
Sąd uwzględnił apelację badaczy i zmienił wcześniejszy wyrok, zgodnie z którym historycy mieli przeprosić za nieprawdziwe informacje. Zostali pozwani przez panią Filomenę Leszczyńską za obrazę pamięci jej krewnego, dawnego sołtysa. Opisano go w książce jako „szmalcownika”, który wydał Żydów Niemcom.
Edward Malinowski, stryj powódki, Żydów… ukrywał. Engelking pomyliła Malinowskich i twierdziła, że „scaliła kilku Malinowskich”, co było „błędem”. Nie odniosła się jednak do zarzutu pominięcia istotnych zapisów źródłowych, w tym zeznań Żydów świadczących o niewinności Edwarda Malinowskiego, uznając je za „nieistotne”.
Reduta Obroby Dobrego Imienia zauważa, że „tego rodzaju beztroska prowadzi nie tylko do naruszenia dóbr osobistych opisywanych osób, lub jeśli nie żyją – do naruszenia kultu ich pamięci, ale także do poderwania społecznego zaufania do wyników badań naukowych, i to finansowanych przez państwo polskie”.
Wspierająca powódkę Reduta Dobrego Imienia zapowiedziała teraz złożenie kasacji do Sądu Najwyższego. Jej oświadczenie stwierdza:
„Zapadł zdumiewający wyrok II instancji w sprawie z pozwu Pani Filomeny Leszczyńskiej przeciwko profesorom Barbarze Engelking i Janowi Grabowskiemu o naruszenie dóbr osobistych. Sąd uznał, że ważniejsza od rzetelności badań historycznych jest kwestia tak zwanej wolności prowadzenia badań przez naukowców i wniosków, które wyciągają – bez wnikania, czy mają one podstawę źródłową czy nie. Okazało się, że dla sądu mniej ważna jest prawda historyczna oraz krzywda wyrządzona przez Barbarę Engelking i Jana Grabowskiego konkretnemu człowiekowi od tego, czy badacze będą się cieszyli czymś, co nazwał „wolnością badań naukowych”, a co w naszej ocenie jest woluntaryzmem badań naukowych – polegającym na dowolnej kompilacji źródeł, pomijaniu tych nie pasujących do tezy badawczej, bez troski o prawdopodobieństwo wysuwanych wniosków”.
„Będziemy wspierać Panią Filomenę nawet w Europejskim Trybunale Praw Człowieka, jeśli zajedzie taka potrzeba” – głosi oświadczenie.
Proces dotyczący publikacji „Dalej jest noc” rozpoczął się w październiku 2019 r. Według Filomeny Leszczyńskiej jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski, został fałszywie pomówiony w spornej książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to dotyczyło opisanej przez prof. Engelking historii Estery Siemiatyckiej, której w rzeczywistości Malinowski ocalił życie. Powódka domagała się 100 tys. zł zadośćuczynienia i przeprosin.
W lutym br. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia, jednak orzekł, że naukowcy mają przeprosić za informacje zawarte w książce. Apelacje od tego wyroku wniosły obie strony procesu.
Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił 16 sierpnia powództwo Leszczyńskiej. Stwierdził, że w tej sprawie doszło do zderzenia wartości: prawa do wolności badań naukowych i prawa do ochrony dóbr osobistych polegających na kulcie pamięci osoby zmarłej.
Sędzia Joanna Wiśniewska-Sadomska uznała, że prof. Engelking zgromadziła obszerny materiał źródłowy, dokonała jego krytycznej oceny i ustaleń;
„W takiej sytuacji, zdaniem sądu apelacyjnego, weryfikowanie i podważanie oceny pozwanej, do czego w istocie zmierza w tej sprawie strona powodowa, stanowi niedopuszczalną ingerencję w wolność badań naukowych i swobodę wypowiedzi”
Dodała, że sąd nie przesądził o prawidłowości spornych wyników badań, ponieważ ocena metodologii badań historycznych, krytyka czy weryfikacja źródeł nie jest przedmiotem postępowania przed sądem.
Przesłuchałem ustne uzasadnienie sądu w sprawie Babci Filomeny. Szok. Teza jest taka, że Engelking i Grabowski mogą kłamać, byle dali przypis, choćby błędny. Ja rozumiem niezawisłość sądów, ale głupców z sądu powinno się usuwać jeśli jakimś cudem tam trafili.
— Tomasz Sommer (@1972tomek) August 17, 2021
Dwutomowa książka „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” z 2018 r. wywołała duże kontrowersje w środowisku historyków. W swoich recenzjach krytykowali ją m.in. historycy z Instytutu Pamięci Narodowej, natomiast w obronie autorów wystąpiły m.in. Instytut Yad Vashem i Komitet Nauk Historycznych PAN.
Wyrok sądu skrytykował też Tomasz Rzymkowski, wiceminister edukacji i nauki, który ocenił, że wolność badań naukowych nie ma nieograniczonego charakteru, a cezurę stanowią fakty.
Z dość skandalicznego wyroku jak zwykle cieszą się zawsze ci sami:
Weryfikowanie i podważanie oceny stanowi niedopuszczalną ingerencję w wolność badań naukowych i swobodę wypowiedzi – orzekł sąd w sprawie książki Engelking i Grabowskiego. To ważny wyrok dla wolności nauki. Historycy nie mogą bać się podejmowania trudnych tematów.
— Kamila Gasiuk-Pihowicz (@Gasiuk_Pihowicz) August 16, 2021
Są też dobre wiadomości. Grabowski i Engelking wygrali w Sadzie Apelacyjnym. https://t.co/ZZvidc1liV
— Małgorzata (@tnwn2006) August 16, 2021
Sąd Apelacyjny w Warszawie w całości oddalił powództwo p. Filomeny Leszczyńskiej w sprawie przeciwko Barbarze Engelking i Janowi Grabowskiemu. Wielka porażka Macieja Świrskiego i jego @DobreImiePolski
— Bart Staszewski 🏳️🌈🇵🇱 (@BartStaszewski) August 16, 2021
Źródło: PAP/ Niezależna