Sommer: Czy PiS robi seppuku na Boże Narodzenie? Po co PiS była zmiana premiera?

Tajemnica sukcesu byłej premier Beaty Szydło jest racjonalnie niewytłumaczalna. Ale ludzie po prostu ją lubią.

REKLAMA

Tajemnica sukcesu byłej premier Beaty Szydło jest racjonalnie niewytłumaczalna. Ale jest faktem, że ludzie po prostu lubią taki typ człowieka w roli premiera. Odkryli to oczywiście Niemcy. Tam kanclerzem czwartą kadencję będzie Angela Merkel. Można, rzecz jasna, dokonywać skomplikowanych egzegez, jak sprytna i bezwzględna, powiązana ze Stasi czy masonerią jest ta pani polityk, ale chodzi raczej o coś zupełnie innego – po prostu Niemcom pasuje taki typ człowieka na kanclerza. Tak po prostu jest i żadne racjonalizacje tego nie zmienią. Więc Merkel trwa.

W Polsce ktoś to zauważył i dlatego właśnie premierem została jej polska inkarnacja – Beata Szydło. Okazało się nawet, że jest od swego pierwowzoru lepsza. Nie tylko ma lepsze słynne broszki i garsonki, ale jest jeszcze bardziej teflonowa, całą mocą swojej niezbyt wyrazistej osobowości sprawia, że nie można jej nigdy nic zarzucić, jak tej przysłowiowej najlepszej uczennicy w klasie, za którą wprawdzie nikt szczególnie nie przepada, ale nikt nie ma też wątpliwości, że jeśli trzeba przepisać lekcję – to od niej, a w dodatku zawsze będzie miła, grzeczna i będzie miała uprasowany fartuszek. Po prostu do takiej uczennicy ma się zaufanie. I Beata Szydło miała rekordowe, jak na premiera, prawie 60-procentowe zaufanie Polaków. Więc została zmieniona. Czy przypadkiem nie jest to potwierdzenie znanej tezy, że Jarosław Kaczyński jest geniuszem politycznej intrygi i genialnym strategiem, ale tylko do momentu, w którym nie potknie się o własne sznurowadła?

REKLAMA

Jej następcą jest Mateusz Morawiecki. Z pozoru wygląda na niemal równie poprawnego jak Beata Szydło. Jednak jego sytuacja jest odmienna. Po pierwsze – jest mężczyzną, więc padnie ofiarą dużo ostrzejszej krytyki; po drugie – był bankierem, czyli „banksterem”, co samo w sobie jest zalążkiem widniejącej w oddali katastrofy; po trzecie wreszcie – jego polityka gospodarcza będzie wiązana bezpośrednio z jego osobą, co zawsze będzie grało na jego niekorzyść. A w poprzednim układzie premier zawsze mogła przesunąć z siebie odium płynące z gospodarczej krytyki na odpowiedzialnego ministra. Morawiecki tego nie będzie mógł zrobić. Nieuchronnie więc zaufanie do Morawieckiego będzie mniejsze, co przełoży się na ocenę całego obozu rządzącego.

Dlaczego Jarosław Kaczyński zamienił lepsze na gorsze, pozostanie jego słodką tajemnicą oraz oczywiście przedmiotem niekończących się rozważań. Jednak dla wolnościowców jest to jawny sygnał, że PiS za dwa lata, w momencie wyborów, będzie słabsze niż mogłoby być, gdyby premierem nadal była Beata Szydło. Co potencjalnie daje szanse na odbicie przynajmniej części prawicy z rąk Kaczyńskiego, który nie tylko ją ukradł, ale w dodatku nawrócił na socjalizm. O ile oczywiście wolnościowcom jakimś cudem uda się wyjść z niebytu…

Ale zanim do realizacji tych szans dojdzie, życzę Państwu, w imieniu całego zespołu „Najwyższego CZASU!” oraz portali wolnosc24.pl i nczas.com, wesołych, rodzinnych i ciepłych, choć oczywiście białych świąt Bożego Narodzenia. Bo przecież atmosfera tych świąt to coś, co jest jednym z najwspanialszych komponentów polskości…

REKLAMA