
Reporter Seven News, Denham Hitchcock, został przewieziony do szpitala z niezwykle rzadkim stanem zapalnym serca po tym, jak przyjął szprycę Pfizera. Mimo to wciąż zachęca Australijczyków, by dali się wyszczepić i wierzy, że to przyczyni się do otwarcia granic.
Denham Hitchcock przyznał, że po przyjęciu pierwszej dawki szprycy Pfizera cierpi na zapalenie osierdzia. Dziennikarz wezwał też rząd do „dotrzymania cholernej obietnicy” w sprawie pocovidowego otwarcia.
„Walczyłem o to, czy wysłać ten post pocztę ze szpitala, czy nie. Ale po 27 latach bycia dziennikarzem zdecydowałem, że głównym celem jest odkrycie prawdy – hipokryzją byłoby tego nie robić” – napisał na swoim Instagramie.
„Nie jestem antyszczepionkowcem. Ale ja też nie jestem zwolennikiem szczepionek. Jestem za wyborem – i za informacją, aby dokonać takiego wyboru” – dodał.
„Prawdopodobnie trochę spóźniłem się do szpitala – ale oto jestem – zdiagnozowano zapalenie osierdzia – lub zapalenie serca spowodowane szczepionką firmy Pfizer” – przyznał.
Hitchcock opublikował post ze szpitalnego łóżka w Gold Coast University Hospital w czwartek rano. 25 dni po przyjęciu pierwszej dawki szprycy.
Dziennikarz relacjonował, że na początku miał przyspieszone bicie serca, mrowienie i zawroty głowy. Myślał jednak, że to „normalne” skutki uboczne. Po trzech tygodniach jednak miał ostre objawy – w tym ostry ból w klatce piersiowej, dreszcze i zawroty głowy.
„Odkąd tu jestem, skontaktowałem się z pracownikami służby zdrowia, których znam w Sydney i chociaż jest to rzadkie – na pewno nie jestem odosobniony” – napisał, dodając, że w jednym ze szpitali było kilkanaście podobnych przypadków.
Jak podkreślał Hitchcok, „w obecnym szaleństwie szczepień”, nie mówi się o skutkach ubocznych, które jednak mają miejsce.
Jednocześnie reporter stwierdził, że nikogo do szczepień Pfizerem zniechęcać nie będzie – ale do tego, by przemyśleli swoje wybory. Podkreślił też, że niezaszprycowani nie będą mogli podróżować w przyszłości.
Dziennikarz stwierdził też, że przede wszystkim jest „za otwarciem” kraju. Jego zdaniem nie ma na to innej rady, niż zaszprycowanie społeczeństwa, powołując się przy tym na obietnice rządzących.
„Jeśli nie chcesz szczepionki – z tym też nie mam problemu – [w porządku], ale życie i podróże będą dla ciebie trudne” – dodał.
„Jedyną rzeczą, która jest dla mnie całkowicie pewna – jeśli nie otworzą Australii, gdy osiągniemy swój kamień milowy [80] procent – wtedy będzie o wiele więcej ludzi maszerujących po ulicach. Chcesz zaufania? Dotrzymaj swojej cholernej obietnicy” – skwitował.
Źródło: dailymail.co.uk