
Premier Nowej Zelandii, Jacinda Ardern, w poniedziałek przedłużyła lockdown w Auckland o dwa tygodnie. Tymczasem urzędnicy poinformowali o pierwszym zgonie w kraju związanym ze szczepionką Pfizer-BioNTech COVID-19.
Dzienna liczba zakażeń koronawirisem w Nowej Zelandii nie jest jakaś przerażająca – w poniedziałek były to 53 przypadki. Mimo to – premier kraju zdecydowała o przedłużeniu lockdownu w Auckland.
– Wiem, że wszyscy czujemy się zachęceni, że nasza liczba jest niższa niż to, co widzieliśmy w ciągu ostatnich kilku dni i wiem, że wszyscy jesteśmy gotowi, aby ten trend pozostał – powiedziała Ardern na konferencji prasowej. – Praca nie została jeszcze zakończona i musimy iść dalej.
Około 1,7 miliona mieszkańców Aucklandu pozostanie w ścisłym zamknięciu przez kolejne dwa tygodnie.
Tymczasem Ministerstwo Zdrowia ogłosiło w poniedziałek, że niewymieniona z imienia i nazwiska kobieta zmarła z powodu zapalenia mięśnia sercowego.
Wiadomo, że jest to rzadki skutek uboczny przyjęcia szczepionki Pfizer-BioNTech. Tak miało być w tym właśnie przypadku.
Obecnie zaszczepione jest ok. 21 proc. populacji Nowej Zelandii.
Źródło: Reuters