
„Świat się zmienia. Choć niektórzy ludzie tkwią w swoich sposobach myślenia i uprzedzeniach, to w końcu staną się dinozaurami” – powiedział szkoleniowiec Anglików, Gareth Southgate, po tym jak jego drużyna została wybuczana przez węgierskich fanów za klękanie w imię Black Lives Matter.
Anglicy w tej materii są bardzo „postępowi” od początku i walczą klękaniem z rasizmem gdzie się da. Węgrzy hipokrytów wygwizdali.
I słusznie, bo piłka nożna nie służy do leczenia resentymentów, propagowania lewackich ideologii i polit-poprawności.
Węgrzy przegrali, ale ich kibice zostali oskarżeni o rasizm. Mieli podobno wydawać „małpie okrzyki” i wykrzykiwać rasistowskie hasła, kiedy przy piłce był czarnoskóry zawodnik.
Niedawno o to samo oskarżono piłkarzy czeskich (Sparta po meczu z Monaco).
Co prawda Harry Kane przyznał, że takowych okrzyków nie słyszał, ale powiedzieli mu o nich koledzy, chociaż wątpliwe, by znali akurat język węgierski.
„Postępowy” trener” Anglików okazał się jednak mieć mentalność XIX-wiecznego kolonialisty. Z wyższością niemal „cywilizacyjną” pouczał Węgrów, uznał, że takie incydenty są całkowicie nie do przyjęcia i zapowiedział wszelkie możliwe donosy.
Dodał: „Świat się zmienia. Choć niektórzy ludzie tkwią w swoich sposobach myślenia i uprzedzeniach, to w końcu staną się dinozaurami. Nasza drużyna nie mogła zrobić więcej, by walczyć z rasizmem. My robimy swoje, ale inni muszą podjąć kolejne działania, by możliwe było osiągnięcie postępu”.
Southgate „postęp” w grze swojego zespołu osiągnął, ale od innych „postępów” lepiej niech się… zdystansuje.
Źródło: PCh24