
Sklepy z zabawkami mają zrezygnować z osobnych stoisk dla chłopców i dziewczynek. Senat Kalifornii właśnie uchwalił ustawę, która narzuca sklepom z zabawkami ekspozycje „genderowe”, bez podziału na płcie.
To już nie są uniwersyteckie zabawy w teorię gender, ale legislacyjny atak na dzieci, którym za wszelką cenę próbuje się utrudniać naturalną identyfikację płciową w okresie dojrzewania. Socjalistyczna Kalifornia jest przykładem tego, co nas czeka, bo ostatnio to Stany Zjednoczone są „eksporterem postępu”.
Szefowie supermarketów będą zobowiązani do instalowania w swoich sklepach „bezpłciowych” stoisk z zabawkami. Ustawę przeprowadził Demokrata Evan Low. W wydanym komunikacie napisał, że „musimy przestać stygmatyzować dzieci”. Efektem takich praktyk są jednak późniejsze zabawy w „zmienianie” płci nastolatków i ich nieszczęścia. Ostatnio kilka krajów europejskich, dostrzegając problem, zaczęło się z tego wycofywać.
Low jest z pochodzenia Chińczykiem, zadeklarowanym homoseksualistą i członkiem Kalifornijskiego Klubu Legislacyjnego LGBT. Jego pomysły można oceniać w kontekście troski o to, by ta społeczność zyskiwała nowych… adeptów.
W Kalifornii uznano, że osobne wystawianie samochodzików i plastikowych pistoletów, a osobne lalek i kuchenek, nie uchodzi i jest „dyskryminujące”. Zresztą zawsze można zrobić kolejny krok nad przepaścią postępu i zakazać zarówno zabawek imitujących broń, jak i „antywychowawczych” kuchenek. Plony zostaną zebrane w następnych pokoleniach.
Ustawa uchwalona przez Senat nakazuje na razie „mieszać” zabawki i nie rozdzielać ich na półkach według kryterium płci dzieci. Obowiązek dotyczy dużych sklepów, zatrudniających ponad 500 pracowników. Brak „genderowych” półek oznacza grzywnę.
Źródło: Le Figaro