
Polska nie zostawiła nam wyboru – ogłosił w środę wiceszef KE Frans Timmermans. Komisja Europejska podjęła decyzję o uruchomieniu wobec Polski art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej.
To kara za ustawę o sądach powszechnych. Polski rząd ma 3 miesiące na wycofanie się z niezgodnych z konstytucją RP zdaniem Brukseli zapisów.
Konsekwencją uruchomienia art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej może spowodować nałożenie na nasz kraj sankcji i pozbawić prawa głosu w Radzie UE.
Droga do nałożenia kar jest jednak długa. Środowa decyzja to pierwszy krok w tym kierunku. KE przegłosowała na razie wniosek o uruchomienie art. 7.
„Teraz potrzeba 4/5 głosów wszystkich państw członkowskich, aby Rada mogła stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia wartości przez Polskę, co w obecnym układzie sił nie jest niemożliwe” – czytamy na money.pl.
W międzyczasie znów polski rząd może zostać wezwany do przedstawienia swojego stanowiska. Od wyjaśnień zależeć będzie czy Rada Europejska stwierdzi poważne i stałe naruszenie wartości Wspólnoty.
Jeśli tak się stanie do nałożenia na Polskę sankcji, będzie Brukseli potrzebna jednomyślna zgoda wszystkich państw Unii.
Jeśli uda się jednogłośnie stwierdzić poważne i stałe naruszenie wartości, co jest wielce wątpliwe, sprawa dalej trafi do Rady UE. Wtedy ministrowie głównie spraw zagranicznych albo sprawiedliwości zadecydują ws. nałożenia sankcji. Tutaj wystarczy już tylko większość kwalifikowana, czyli 55 proc. głosów, żeby podjąć decyzję o konsekwencjach.
Zobacz: Spisek przeciwko Trumpowi?! „Na najwyższych szczeblach władzy są osoby, którym zależy, by…”
Jeszcze żaden kraj nie został ukarany w oparciu o art. 7. Co sprawia, że cały czas nie ma wciąż m.in. gotowego katalogu sankcji. Ciosy skierowane w Polskę będą zadawane na podstawie zapisu mówiącym o różnych ograniczeniach państw członkowskich. Może to być nawet odebranie nam głosu w Radzie UE.
Przez decyzję KE Polska może stracić dotację z UE. Może to dotyczyć funduszy europejskich, które zostaną uznane za wątpliwe z perspektywy tzw. praworządności.
Obecne napięcia na linii Warszawa – Bruksela mogą mieć swoje konsekwencje za 3 lata. To wtedy ustalany będzie nowy budżet UE i może okazać się, że Polska zostanie pominięta przy podziale funduszy.
Zobacz: Haniebne i tchórzowskie głosowanie Polski w Radzie Bezpieczeństwa ONZ
Źródło: money.pl