Niemcy eksmitują lewków w Berlinie. Do akcji skierowano 2 tys. policjantów

Policja niemiecka. Zdjęcie ilustracyjne.
Policja niemiecka. Zdjęcie ilustracyjne Foto: PAP/EPA
REKLAMA
Berlińskie „Koepi” uchodziło do tej pory za jeden z ostatnich bastionów radykalnej lewicy. Sąd nakazał eksmisję obozowiska.

W piątek 15 października funkcjonariusze berlińskiej policji rozpoczęli eksmisję lewackiego obozowiska „Koepi” w dzielnicy Mitte. Policjanci do akcji przy Köpenicker Straße użyli ciężkiego sprzętu.

Mieszkańcy obozowiska zabarykadowali się i stawiali opór. Do akcji skierowano 2 tys. funkcjonariuszy. Doszło tam też do demonstracji.

REKLAMA

W piątkowe przedpołudnie policja wyprowadziła 37 osób. Zebrano także ich dane osobowe. Rzecznik policji poinformował, że podczas operacji oraz demonstracji wokół terenu przy Köpenicker Straße doszło do 21 aresztowań.

Obozowisko „Koepi” to przyczepy budowlane, w których mieszkało ok. 30 osób. Stoją one na liczącej ok. 2600 metrów kwadratowych działce, obok domu, który od 1990 roku stoi na dawnym pasie muru berlińskiego.

Właściciel nieruchomości wywalczył sądownie eksmisję dzikich lokatorów, powołując się przy tym na pozwolenie na budowę. Sąd Apelacyjny w Berlinie odrzucił w środę wniosek mieszkańców o wstrzymanie eksmisji.

W obronie lewicowych ekstremistów stanął też klub poselski partii Lewica w berlińskiej Izbie Reprezentantów. Informował, że właściciel wystawił nieruchomość na sprzedaż przy pomocy pośredników i wykazał gotowość w negocjacjach do sprzedaży działki państwowej spółdzielni mieszkaniowej. Cena kupna, umowa i data notarialna miały już zostać ustalone, po czym „właściciel pozwolił, aby negocjacje nie doszły do skutku” – twierdziła Lewica.

Policja podała, że już w nocy z czwartku na piątek doszło do aktów wandalizmu w okolicy obozowiska. Uszkodzono samochody – kilka z nich zostało podpalonych – oraz budynki. W czwartek wieczorem doszło też do demonstracji.

Źródło: dw.com

REKLAMA