
Floryda w USA. Ten horror trwał 6 tygodni. Nauczyciele bez wiedzy rodziców przymocowywali (za pomocą sznurka) maskę do twarzy niepełnosprawnej uczennicy.
Sofia ma zespół Downa, powiększony język i nie mówi. Ze względu na jej niepełnosprawność – maska na twarzy może sprawiać jej ogromny dyskomfort, a według jej rodziców – może być także niebezpieczna dla jej zdrowia.
7 października rodzice dziewczyny przeżyli szok, bo Sofia wysiadła ze szkolnego autobusu z maską, mokrą od śliny, przywiązaną do głowy cienkim sznurkiem. Córka wychodziła do szkoły bez maski.
Rodzice się wściekli, bo córka miał zwolnienie od medyka z noszenia maski w szkole. Sądzili jednak, że to była jednorazowa sytuacja.
Gdy ojciec Sofii poszedł do placówki zbadać sprawę – dowiedział się, że jego córka była męczona w ten sposób przez 6 tygodni. Maskę przywiązywano jej do głowy sznurkiem lub przyczepiano za pomocą spinek.
Rodzice nie wierzą, że to pomyłka, bo przed 7 października dziewczynka zawsze wracała do domu bez maski, co według ojca uczennicy oznacza, że personel w szkole specjalnie ją ściągał, by o szokujących praktykach nie dowiedzieli się rodzice.
Floryda jest stanem, który najmniej etatystycznie w USA podchodzi do tematu tzw. pandemii. Niestety zdarzają się również tam przypadki takie jak ten, gdy nadgorliwcy przez strach chcą ograniczać wolność innych ludzi – w tym przypadku niepełnosprawnego dziecka.
Sprawą Sofii chce się zająć republikański kongresmen Randy Fine – zamierza on wnieść o zwiększenie kar dla osób, które zmuszają dzieci do noszenia masek.