Parlament francuski zezwolił nadawać imiona i nazwiska urodzonym martwym dzieciom

Francuski Senat. Fot. Twitter Atlas Info
Francuski Senat. Fot. Twitter Atlas Info
REKLAMA
Minister sprawiedliwości Eric Dupond Moretti zgodził się, że „dziecko urodzone bez oznak życia ma wartość”. Parlament francuski przyjął w piątek 26 listopada ustawę o „symbolicznej wartości” martwego noworodka, co umożliwia nadanie dzieciom urodzonym bez życia oficjalnie imienia i nazwiska.

Warte pochwały, z tym, że może to być argumentem do zaprzeczenia „wartości życia” dziecka, które przebywa jeszcze w łonie matki. Prawo francuskie zawierało tu szlachetne wyjątki.

Np. za zabicie kobiety w ciąży sprawca odpowiadał nie tylko za zabicie kobiety, ale i za nienarodzone dziecko, co samo w sobie już przyznawało „wartość” takiemu życiu.

REKLAMA

„Martwe i urodzone dziecko należy do rodziny” – argumentował Dupond-Moretti. Nowe przepisy mają ulżyć w tego typu tragediach rodzicom. Przyjęta już w czerwcu w Senacie ustawa została przygotowana przez Anne-Catherine Loisier, senator z Unii Centrum.

Tekst przewiduje, że będzie można umieścić w akcie zgonu dziecka, „na prośbę ojca i matki”, jego imię i nazwisko matki, ojca lub obojga. Taka rejestracja administracyjna nie może jednak wywoływać „żadnych skutków prawnych”.

Chodzi tu tylko o symboliczne uznanie dziecka, które nie urodziło się żywe. Od 1993 r. można było już we Francji wystąpić o wystawienie aktu zgonu, ale bez podawania jego danych. Okólnik przyznał rodzicom w 2009 r. prawo do dodania imienia, ale bez nazwiska. Teraz się to zmienia i dotyczy także możliwości dopisania nazwiska do aktów zgonu wydawanych wcześniej.

Socjaliści chcieli tu „poprawki”, w której terminy matka i ojciec byliby zastąpieni ogólnym terminem „rodzice”. Twierdzili, że przyjęty tekst „nie uwzględnia różnorodności rodzin, a w szczególności wyklucza rodziny homorodzicielskie”. Poprawki nie przyjęto, ale pokazuje to stopień oduraczenia tęczową ideologią francuskich prawodawców.

Źródło: Le Figaro

REKLAMA