
Liderka Zielonych Małgorzata Tracz pracuje nad kolejną wersją zakazu hodowli zwierząt na futra – w jej projekcie ma obowiązywać długie, bo aż 5-letnie vacatio legis, a właściciele ferm mają otrzymywać odszkodowania. Mimo to jednak w samym klubie KO są wątpliwości wobec projektu.
Współprzewodnicząca Zielonych Małgorzata Tracz przygotowuje nową wersję ustawy o zakazie hodowli zwierząt na futra.
W projekcie, który ma być złożony na ostatnim w tym roku posiedzeniu Sejmu, ma być wpisane 5-letnie vacatio legis na zamknięcie hodowli. Jednocześnie po wejściu w życie ustawy już nie będą mogły powstawać nowe hodowle.
Ci, którzy będą musieli zamknąć swoje zakłady, otrzymają odszkodowania. Mają one mieć, informuje Tracz, charakter degresywny – w pierwszym roku wyższe, a potem niższe. „Chodzi o to, żeby zachęcić do likwidacji hodowli” – zaznacza liderka Zielonych.
Posłanka KO cały czas pracuje nad projektem, bo zaznacza, chce by był on jak najlepiej przygotowany pod względem legislacyjnym. Liczy, że podpisy pod projektem złożą inni posłowie Koalicji Obywatelskiej, a poprą go też przedstawiciele innych klubów.
Tracz zwraca uwagę, że przy tzw. piątce dla zwierząt z września 2020 roku największe opory budziła sprawa uboju rytualnego, natomiast zakaz hodowli na futra był mniej kontrowersyjny. Choć w tamtej ustawie był tylko rok vacatio legis i nie były planowane odszkodowania. „Mam więc nadzieję, że posłanki i posłowie będą nad tym pracować” – powiedziała.
Czy projekt ma szanse na poparcie przynajmniej w klubie KO?
Posłanka KO i szefowa parlamentarnego zespołu przyjaciół zwierząt Katarzyna Piekarska ocenia inicjatywę Tracz pozytywnie.
„Ten projekt nie powinien budzić kontrowersji, ponieważ wiem, że koleżanki i koledzy z Zielonych chcą przygotować długie, pięcioletnie vacatio legis, więc przedsiębiorcy będą mogli się na ten zakaz przygotować. Poza tym będą rekompensaty i odszkodowania, więc w duchu poprawek, które zgłosił Senat do piątki dla zwierząt” – mówi Piekarska.
„Mam nadzieję, że w takiej wersji zostanie ponad podziałami politycznymi przyjęty. Hodowla zwierząt na futra to jest przeżytek i fanaberia, a fermy futrzarskie to olbrzymie cierpienie dla zwierząt” – dodaje szefowa parlamentarnego zespołu przyjaciół zwierząt.
Bardziej sceptyczna jest Dorota Niedziela, która pilotuje sprawy ochrony zwierząt w PO.
„Nic nie wiem o tym projekcie, natomiast poparcie przez klub KO to kwestia rozmowy w ramach Kolegium” – mówi.
Pytana, czy sama byłaby gotowa poprzeć projekt, zaznaczyła, że zależy, co w nim by było. „W programie PO była likwidacja hodowli zwierząt na futra, ale na europejskich zasadach, z długim vacatio legis i odszkodowaniami” – przypomina Niedziela.
I dodaje: „Jest czas covidowy, bardzo trudna sytuacja w rolnictwie, nie wiem, czy jest dziś potrzebne zajmowanie się tym tematem”.
Zaproponowana w ub. roku przez PiS tzw. piątka dla zwierząt to przepisy zawarte w nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, m.in. zakazujące hodowli zwierząt na futra i ograniczające ubój rytualny. Rozwiązania te wywołały protesty środowisk rolniczych. Senat wprowadził do nowelizacji poprawki, ale nie zostały one poddane pod głosowanie w Sejmie, a więc nie mógł zakończyć się proces legislacyjny noweli.
We wrześniu 2020 roku 15 posłów PiS zostało zawieszonych w prawach członka partii po głosowaniu, mimo dyscypliny partyjnej, przeciwko projektowi „piątki dla zwierząt”. Był wśród nich ówczesny minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, który w efekcie odszedł ze stanowiska. W listopadzie cała piętnastka, włącznie z Ardanowskim i Kołakowskim, została przywrócona w prawach członków partii.
W październiku br. prezes PiS Jarosław Kaczyński był pytany w radio RMF FM, czy wróci do projektu tzw. piątki dla zwierząt. „Pewne elementy tego przedsięwzięcia były troszeczkę wyprzedzające obecny stan świadomości i dlatego trzeba było spojrzeć na to inaczej” – odpowiedział.