
Dwóch mężczyzn postanowiło obrabować pizzerię La Bella w teksańskim mieście Amarillo. Dla obu ta decyzja okazała się największym błędem w życiu. Trafili na pracownika, który był licencjonowanym posiadaczem broni i umiał dobrze z niej skorzystać. Efekt – na miejsce trzeba było wzywać karetkę, a z podłogi zmywać olbrzymią kałużę krwi.
W późny wtorkowy wieczór do pizzerii La Bella wkroczyło dwóch napastników. Jeden z nich wyjął pistolet. Jak się potem okazało, była to pomalowana replika do ASG, która udawała prawdziwą broń.
36-letni Clayton Morgan chwycił pracownika pizzerii za kołnierz i zaczął nim mocno potrząsać. Żądał wydania pieniędzy. Pech chciał, że asystent menadżera restauracji miał przy sobie broń.
Pracownik, jako licencjonowany posiadacz broni, mógł zabrać ją ze sobą do zakładu pracy. Zazwyczaj pistolet nie przydaje się w handlu pizzą. Tego dnia okazał się niezbędny.
Widząc zagrożenie, asystent menadżera wyciągnął swoja broń, po czym oddał kilka strzałów w kierunku agresywnego i jak uważał, uzbrojonego przeciwnika. Mężczyzna został powalony na ziemie i zaczął się szybko wykrwawiać.
Inni pracownicy błyskawicznie odciągnęli go od leżącej na ziemi broni, która upadła obok zakładowej lodówki na ciasto. Jeden ze świadków zadzwonił po policje i karetkę. Jak sam przyznaje, wszystko stało się bardzo szybko.
Przybyłe na miejsce służby stwierdziły, że postrzelony napastnik zmarł. Funkcjonariuszom udało się również zatrzymać drugiego ze złodziei, 29-letniego Rubena Riosa.
Zgodnie z miejscowym prawem mężczyzna może być sądzony za morderstwo. Jego obrońca uważa, że to nadinterpretacja przepisów.
Świadek wydarzenia podsumował całą akcję w lakoniczny sposób: Nie zadzieraj z Teksasem.
SPRAWDŹ TAKŻE: Zabił pedofila. Sąd nie miał dla niego litości. Polak w Norwegii otrzymał wyrok jak Breivik
Źródło: newschannel10.com/breitbart.com