
Włoski klub Napoli zlekceważył zalecenia sanepidu i wystawił do gry w Serie A zawodników, którzy w teorii mieli przebywać na kwarantannie. Wśród nich był pomocnik reprezentacji Polski, Piotr Zieliński.
W drużynie Napoli wykryto kilka przypadków koronawirusa. Lokalny sanepid (ASL) wysłał na kwarantannę trzech piłkarzy zespołu, którzy mieli tzw. bliski kontakt z osobami zakażonymi i jednocześnie zbyt dawno przyjęli ostatnią dawkę szczepionki, by być zwolnionym z kwarantanny.
We Włoszech przyjęto, że kwarantannie nie podlegają ci, którzy drugą lub trzecią dawkę przyjęli w ciągu ostatnich 120 dni.
Tym samym istniało ryzyko, że w arcyważnym i prestiżowym spotkaniu przeciwko Juventusowi Turyn, Napoli zagra nie tylko bez zawodników zakażonych, ale i trzech ważnych piłkarzy skierowanych przez ASL (sanepid) na kwarantannę. Chodziło o Piotra Zielińskiego, Amira Rrahmaniego i Stanislava Lobotkę.
Klub, mówiąc kolokwialnie, olał jednak zalecenia sanepidu. Cała trójka, która miała przebywać na kwarantannie, pojawiła się na boisku od 1. minuty.
Napoli podjęło taką decyzję po konsultacjach z klubowymi medykami oraz prawnikami. Wskazano, że zawodnicy są zdrowi, a protokoły sportowe sporządzone przed startem sezonu zezwalają na występ zawodników.
Niewykluczone, że decyzja ta będzie miała swoje konsekwencje w przyszłości, bo niektóre media donoszą, że odpowiednie instytucje zrobią dym, będzie postępowanie i finalnie być może na klub oraz piłkarzy spadną kary.
Sportowo decyzja o olaniu sanepidu się opłaciła. Zdziesiątkowane Napoli (z powodu zakażeń, kontuzji oraz wyjazdów na Puchar Narodów Afryki brakowało w sumie ośmiu czołowych zawodników), gdyby straciło jeszcze piłkarzy skierowanych na kwarantannę, musiałoby posiłkować się juniorami i w starciu ze słynnym Juventusem byłoby raczej bez szans.
A tak na boisku padł remis 1:1. Zieliński zagrał całe spotkanie, podobnie jak w barwach Juventusu Wojciech Szczęsny. Napoli utrzymało trzecie miejsce w tabeli i 5-punktową przewagę nad Juventusem.