
Służby bezpieczeństwa Kazachstanu zatrzymały blisko 8 tysięcy osób w związku z ostatnimi zamieszkami. Władze mówią o nieudanych zamachu stanu i zapewniają, że sytuacja została opanowana. Należy jednak pamiętać, że znamy przede wszystkim oficjalną rządową narrację, gdyż w Kazachstanie wciąż ograniczony jest dostęp do internetu i władza dba, by świat nie zobaczył niepożądanych obrazów.
Demonstracje w całym Kazachstanie wybuchły 2 stycznia i przerodziły się w gwałtowne starcia z wojskiem i policją. Manifestanci początkowo protestowali przeciwko podwyżce cen gazu LPG używanego do tankowania samochodów, później ich postulaty przerodziły się w żądania polityczne.
W wielu miejscach służby przeszły na stronę protestujących. Ci zajęli m.in. prezydencką willę.
Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew ogłosił w kraju stan wyjątkowy i nakazał wojsku i policji strzelać bez ostrzeżenia do „terrorystów”. Na jego prośbę do Kazachstanu przybyli także żołnierze Rosji, Armenii, Białorusi, Tadżykistanu i Kirgistanu, działający w ramach sił pokojowych Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB).
Według Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KNB) zapewniają, że sytuacja w Kazachstanie ustabilizowała się i znajduje się pod kontrolą władz, a „zagrożenie terrorystyczne” zostało zneutralizowane.
Władze winią za wybuch przemocy „ekstremistów” i „terrorystów”, z których część pochodzi z zagranicy.
„Myślę, że mieliśmy do czynienia z rodzajem spisku, z udziałem krajowych i zagranicznych destabilizujących sił” – powiedział w poniedziałek w państwowej telewizji sekretarz stanu i bliski współpracownik prezydenta Erlan Karin.
Kanał telewizyjny Chabar 24 informował, przytaczając dane kazachskiego ministerstwa zdrowia, o 164 ofiarach śmiertelnych zamieszek. Tych informacji nie potwierdziła policja i samo ministerstwo – zaznacza agencja Reutera.
Oficjalnie podano natomiast, że aresztowano 7939 osób.
Chiny i Rosja zabierają głos ws. Kazachstanu
Głos w sprawie zamieszek w Kazachstanie zabrały także Rosja oraz Chiny. Przekonują, że protesty inspirowane były z zagranicy. Oskarżono przede wszystkim Stany Zjednoczone.
„Kraje ODKB pokazały, że nie pozwolą na rozchwianie sytuacji u siebie w domu i na realizowanie scenariuszy 'kolorowych rewolucji'” – powiedział Putin podczas wideokonferencji przywódców państw ODKB.
Chiny oświadczyły natomiast, że są gotowe zacieśnić współpracę z Kazachstanem w zakresie „egzekwowania prawa i bezpieczeństwa” i pomóc w przeciwstawieniu się ingerencji „sił zewnętrznych”.
„Niedawne zamieszki w Kazachstanie pokazują, że sytuacja w Azji Środkowej wciąż stoi przed poważnymi wyzwaniami i po raz kolejny dowodzą, że niektóre siły zewnętrzne nie chcą pokoju i spokoju w naszym regionie” – stwierdził szef chińskiego MSZ, Wang Yi.
Nie ma poszkodowanych Polaków
O sytuacji w Kazachstanie pod kątem Polaków wypowiedział się wiceszef MSZ, Marcin Przydacz.
„Kazachstan był do tej pory filarem stabilności w tej części świata, co miało znaczenie dla Chin i Rosji, ale i dla nas w kontekście np. możliwych migracji przez ten teren” – mówił Przydacz.
Przydacz przekazał, że na terytorium Kazachstanu w tym momencie znajduje się około 100 obywateli Polski. „Są oni w kontakcie z naszymi placówkami. Nie notowaliśmy żadnych poszkodowanych” – dodał.
Dodał, że obywateli Kazachstanu deklarujących narodowość polską jest około 30 tys. „Z nimi również jest w kontakcie polska służba dyplomatyczna. Na tym etapie nie notowaliśmy żadnych śmierci” – poinformował wiceminister.