Testy w „każdej” aptece na koszt podatnika. Ruszył wiekopomny program, który na starcie okazał się klapą

Test na COVID-19.
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA
Minister Adam Niedzielski i spółka, w ramach walki z ogłoszoną pandemią koronawirusa, dumnie ogłaszali, że będzie można się bezpłatnie, tzn. na koszt podatnika, przetestować w „każdej aptece”. Program miał wystartować dzisiaj. I wystartował, ale okazał się – cóż za zaskoczenie – wielką klapą.

W Polsce jest około 13 tys. aptek. Nie wiadomo, co decydenci mieli na myśli mówiąc, że w „każdej aptece”, bo minister Niedzielski z satysfakcją ogłosił, że od dzisiaj „bezpłatnie” można przetestować się w 64 aptekach. Czyli „każda” apteka to średnio cztery apteki na województwo.

Z kolei z mapy zamieszczonej na stronie pacjent gov.pl, gdzie znaleźć można ich adresy, wynika, że przetestować się można w 105 aptekach w Polsce.

REKLAMA

To i tak zawyżone liczby, bo jak donoszą lokalne media z różnych części Polski, w wielu aptekach, pomimo obecności na oficjalnie liście, przetestować się nie można, gdyż testy jeszcze nie dojechały.

Pal licho już, czy koncepcja testowania na koszt podatnika w „każdej aptece” jest słuszna czy też nie. Po raz kolejny przekonujemy się natomiast, jak w praktyce działa nasze kochane państwo. Podobieństwa do tzw. Polskiego Ładu i innych wiekopomnych programów rządowych nasuwają się same.

Do programu zgłosiło się mało aptek (ich liczba w kolejnych tygodniach pewnie będzie rosnąć), gdyż po pierwsze procedury, po drugie procedury, a po trzecie było na to ekstremalnie mało czasu.

Aby móc wykonywać testy na koronawirusa, z których potem apteki finansowo rozliczą się z odpowiednimi urzędami, trzeba było najpierw złożyć wniosek do Narodowego Funduszu Zdrowia. Wnioski te można było składać od… 26 stycznia, czyli dzień przed startem szumnie zapowiadanego przez Morawieckiego, Niedzielskiego i spółkę programu.

Ponadto, na wyposażeniu należy mieć np. specjalną lampę UV, która ogranicza transmisję wirusa. Mało która apteka takie urządzenie ma.

Farmaceuci muszą też zostać przeszkoleni w kierunku prawidłowego wykonywania testów. Dotychczas takie szkolenie przeszło ok. 2 tys. osób pracujących w aptekach. Szacuje się, że ogólne zatrudnienie w aptekach i punktach aptecznych oscyluje w granicach 64,8 tys. osób.

REKLAMA