
Szef kancelarii premiera Victora Orbana, Gergely Gulyas w wywiadzie dla tygodnika „Demokrata”, oświadczył, że nie wyklucza, że „dojdzie do ingerencji z zagranicy w wybory parlamentarne na Węgrzech, które odbędą się 3 kwietnia”.
Gulyas dodał, że „zagranica reaguje nie uznaniem, tylko atakami” na węgierski rząd, który w ważnych kwestiach zajmuje inne stanowisko niż główny nurt europejski.
– Zachodnioeuropejskie elity najchętniej same widziałyby się u steru węgierskiego okrętu; kochają rządy proimigranckie, lobbujące za LGBTQ i internacjonalistyczne, a z niechęcią odnoszą się do polityki opartej na narodowych fundamentach – oświadczył polityk.
Zaznaczył, że Węgry jako suwerenny kraj odrzucają wszelką ingerencję z zewnątrz, ale gdyby do niej doszło w związku z wyborami, nie miałaby decydującego znaczenia, gdyż „jesteśmy już zaprawieni”.
Gulyas powiedział, że partie rządzące – konserwatywny Fidesz i Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia Ludowa (KDNP) – szykują kampanię wyborczą, która jasno pokaże, że stawka w tym głosowaniu jest bardzo wysoka, bo „naprzeciw siebie stają partie reprezentujące wyniki ponad 10 minionych lat i klęski poprzedzającej je niepełnej dekady”.
Szef kancelarii premiera zwrócił uwagę m.in., że za rządów Fideszu bezrobocie spadło o 60 proc., program wsparcia rodzin osiągnął najwyższy w Europie poziom w stosunku do rozmiarów budżetu, przywrócono 13. emeryturę, a 1,1 mln Węgrów mieszkających w państwach ościennych otrzymało węgierskie obywatelstwo.
Warto dodać, że poza wyborami, Węgrzy wezmą udział także w referendum, w którym mają się opowiedzieć, czy są za powstrzymaniem ofensywy ideologii LGBT wobec nieletnich. Pomysł tego referendum został skrytykowany na Zachodzie góry, bo demokracja demokracją, ale racja ma być przecież po ich stronie…
Sojusz Fidesz-KDNP rządzi na Węgrzech od 2010 r. Wcześniej od 2002 r. u steru władzy była Węgierska Partia Socjalistyczna. Zmianę rządów poprzedziły wielotysięczne protesty po wycieku nagrania z zamkniętego posiedzenia socjalistycznych deputowanych, na którym premier Ferenc Gyurcsany mówi, że rząd nie ma wyboru i musi przeprowadzić głębokie reformy po swojej pierwszej kadencji.
– Sp…śmy sprawę. (…) Jeszcze żaden rząd w Europie tak nie zawalił jak my. (…) Kłamaliśmy rano, w nocy i wieczorem – mówił socjalista.
Źródło: PAP