
Wielu obywateli UE zaszczepiło się takimi preparatami jak Sinovac, czy Sputnik np. kiedy pandemia zastawała ich za granicą. Te produkty są nieuznawane w UE i osoby takie nie mają prawa do „przepustki szczepionkowej”.
Jeśli otrzymali szczepionkę, która nie jest autoryzowana przez Europejską Agencję Leków (EMA), są teoretycznie wykluczani z pewnych przywilejów po powrocie do Europy.
Jednak osoby zaszczepione produktem uznanym przez WHO, mają pewne szanse „legalizacji” statusu „zaszczepionego”. Dotyczy to tych, którzy mają w sobie szczepionki chińskie (Sinovac lub Sinopharm) lub indyjskie (Covovax lub Covaxin).
Te produkty nie są dopuszczone w Europie, ale dzięki uznaniu przez WHO wystarczy przyjąć wtedy dodatkowo tylko „dawkę przypominającą” (Pfizer lub Moderna), a „sezam przywilejów” się otworzy (po tygodniu).
Kilka krajów wprowadziło też zachęty dla osób powracających do kraju i jeszcze nie zaszczepionych. Obywatele Francji mają np. prawo w ciągu piętnastu dni od powrotu do kraju do bezpłatnych testów.
Gorzej z tymi, którzy przyjęli np. Sputnika, którego nie uznaje ani WHO, ani EMA. W takim przypadku, nawet jeśli ktoś otrzymał dwie dawki produktu, w UE będzie uznawany za niezaszczepionego. Taka osoba „musi rozpocząć kompletny program szczepień” – informuje np. francuskie MSZ.