
Prezes państwowego giganta paliwowego, spółki Orlen, reaguje na podwyżki cen paliw na stacjach benzynowych, które były odpowiedzią na histeryczny szturm Polaków po paliwo. Daniel Obajtek udowadnia, że albo nie zna się na ekonomii, albo jest populistą.
– Rozwiązujemy natychmiastowo umowy z 9 stacjami sztucznie zawyżającymi ceny. W drodze są wypowiedzenia dla właściciela 8 stacji kupujących nasze paliwa i 1 stacji korzystającej z naszego logo. Będziemy weryfikować wszystkie sygnały dot.manipulacji cenami i bezwzględnie je zwalczać – napisał w swoich mediach społecznościowych prezes Orlenu, Daniel Obajtek.
Rozwiązujemy natychmiastowo umowy z 9 stacjami sztucznie zawyżającymi ceny. W drodze są wypowiedzenia dla właściciela 8 stacji kupujących nasze paliwa i 1 stacji korzystającej z naszego logo. Będziemy weryfikować wszystkie sygnały dot.manipulacji cenami i bezwzględnie je zwalczać
— Daniel Obajtek (@DanielObajtek) February 25, 2022
Po zbrodniczym ataku wojsk rosyjskich na Ukrainę wielu Polaków rzeczywiście rzuciło się na stacje paliwowe. Niektóre z nich w odpowiedzi na irracjonalną panikę zaczęły podnosić ceny.
A może by tak zamknąć te stacje w pizdu żeby Polacy przestali się kompromitować? pic.twitter.com/5vAgQMylJq
— Obywatel Gruby (@GrubyObywatel) February 24, 2022
Tu miał być merytoryczny komentarz, ale brakło słów 😯😵#zinternetu #paliwo #dezinformacja pic.twitter.com/6D2cbEg2rR
— Izabela Pomykała 🇵🇱 (@IzaPomykala) February 24, 2022
Dobra rozumiem ale to już przesada #wojna #Poland #paliwo pic.twitter.com/And1akFVaR
— xonmik (@BikeBusko) February 24, 2022
Paliwo w Rzeszowie już po 6 zł #wojna pic.twitter.com/aocJnZ1CCa
— adrian (@Luvmymichele) February 24, 2022
Teraz prezes Orlenu chce zniszczyć biznesy jedynym przedsiębiorcom, którzy zareagowali prawidłowo.
Sprawę skomentowali wolnościowcy: Janusz Korwin-Mikke – lider Konfederacji i partii KORWiN oraz Mikołaj Pisarski – prezes Instytutu Misesa.
– To, co robią stacje benzynowe to skandal i sabotaż. Trzeba podnosić ceny – i manipulować nimi tak, by na stacji była kolejka na, powiedzmy, dwa samochody. Jak ktoś lubi panikować, to niech płaci. Dopuszczanie do „kilometrowych kolejek” to karygodne marnowanie ludzkiego czasu – napisał na Twitterze prezes Janusz Korwin-Mikke.
To, co robią stacje benzynowe to skandal i sabotaż. Trzeba podnosić ceny – i manipulować nimi tak, by na stacji była kolejka na, powiedzmy, dwa samochody. Jak ktoś lubi panikować, to niech płaci. Dopuszczanie do "kilometrowych kolejek" to karygodne marnowanie ludzkiego czasu. https://t.co/9J2swrEtGR pic.twitter.com/T9Wz9ete4g
— Janusz Korwin-Mikke (@JkmMikke) February 25, 2022
Mikołaj Pisarski pokusił się o dłuższy komentarz na Facebooku (cały wpis):
Od rana na polskich stacjach tworzą się przejściowe kolejki. Na wielu portalach informacyjnych pojawiają się alarmistyczne wpisy i wywołujące wiele emocji zdjęcia zawyżonych cen paliwa. To objaw nieuzasadnionej paniki leżącej w interesie zbrodniczego państwa putina. Postaram się wyjaśnić dlaczego paliwa w Polsce nie zabraknie, jego cena nie powinna gwałtownie i trwale wzrosnąć, a przejściowe zawyżanie cen na stacjach benzynowych to zjawisko nie tylko pozytywne ale – w obecnej sytuacji – noszące wręcz znamiona działania patriotycznego.
1) Dlaczego paliwa w Polsce nie zabraknie?
Polskie rafinerie działają i ich produkcja NIE JEST ZAGROŻONA. Jak komunikuje Orlen dostawy surowca są nie zagrożone i realizowane w zgodzie z obowiązującymi kontraktami – także z rosji. Nawet gdyby dostawy z rosji ustały to, po pierwsze, w rafineriach Orlenu i Lotosu odpowiadają one za mniej niż 50% zapotrzebowania, a po drugie – co testowaliśmy z powodzeniem w 2019 roku – dzięki naftoportowi w Gdańsku mamy możliwość importu surowca od innych dostawców w ilości pozwalającej zabezpieczyć krajowe zapotrzebowanie na paliwo.
Wszystkie dostawy, zarówno hurtowe jak i detaliczne są obecnie realizowane
Źródło: biuro prasowe PKN ORLEN
2) Dlaczego paliwo w Polsce nie zdrożeje drastycznie i trwale?
Rosnące ceny paliwa w ostatnich miesiącach to efekt stałego trendu, którego przyczyny są niezależne od trwającej na Ukrainie wojny. Są to wzrosty dotkliwe ale przewidywalne i nie zaskakujące. Jeżeli paliwa nie skupowaliście przed rozpoczęciem wojny to nie ma powodu by robić to teraz.
Obecna sytuacja spowodowała wzrost ceny baryłki ropy do ponad 100 USD jednakże: 1) Polska posiada rezerwy ropy i paliwa wystarczające na ~90 dni co gwarantuje bezpieczeństwo dostaw surowca, oraz 2) dodatkowo najwięksi producenci zapowiedzieli uwolnienie rezerw, co powinno rynek ustabilizować.
Krajowa produkcja, w całości wystarczająca do zaspokojenia naszych potrzeb jest obecnie niezagrożona.
Źródło: Ministerstwo Klimatu i Środowiska
3) Dlaczego w takim razie ceny skokowo wzrosły dziś na stacjach?
Skokowy wzrost ceny jest efektem odpowiedzi na zwiększony popyt i równocześnie WAŻNĄ INFORMACJĄ o tym, że w czasie kryzysu rozsądne i oszczędne gospodarowanie kluczowymi surowcami i dobrami rzadkimi takimi jak paliwo jest szczególnie istotne dla każdej jednostki tworzącej nasze społeczeństwo.
Czasowe i lokalne niedobory paliwa mogą się niestety pojawić jeżeli ludzie, ulegając panice, a być może nawet inspirowanej przez zbrodnicze państwo Putina propagandzie, rzucą się masowo na stacje, będą lać paliwo we wszystkie pojemniki jakie znaleźli w domach i wykupią wszystko do ostatniej kropelki, tak jak na początku pandemii wynosili ze sklepów papier toaletowy na 5 lat do przodu.
Podniesienie ceny jest w tym wypadku działaniem nie tylko rozsądnym ale wręcz noszącym znamiona patriotycznego, bo zniechęca panikarzy do wykupienia całego zapasu paliwa i zafundowania nam wszystkim przejściowych niedoborów wynikających z nadmiernego popytu, którego – ponownie – NIE uzasadnia obecna sytuacja.
Równocześnie wszystkich pozostałych nowa, wyższa cena skłoni do oszczędniejszego gospodarowania paliwem. Paliwo zakupią – i będą mieli pewność, że w ogóle cokolwiek na stacji zatankują – tylko Ci dla których jest ono w obecnej chwili absolutnie niezbędne. W obecnym kontekście myślmy szczególnie o pracownikach szpitali, wojska i policji, osobach chroniących swoich bliskich oraz całkowicie niezdolnych do funkcjonowania bez samochodu. Dla tych osób nawet jeden dzień bez paliwa, albo kilka godzin spędzonych w kolejce po nie może mieć dramatyczne konsekwencje.
Ta niedogodność powinna potrwać maksymalnie kilka dni – cena wróci do normy gdy tylko panika się uspokoi i ludzie przestaną lać paliwo do garnków.
Zawyżanie cen to w sytuacji kryzysu nie próba „żerowania na ludzkim cierpieniu” ale istotne i normalne zjawisko ekonomiczne chroniące nas i całą gospodarkę przed niedoborami, które czasem – tak jak w tym przypadku – sami możemy ściągnąć sobie na głowę, nie potrzebując do tego najmniejszej nawet pomocy putina. Nie dopuśćmy do tego, żeby efekty wywołanego naszą własną głupotą chaosu stały się powodem do radości dla zbrodniarzy na kremlu.
Źródło: NCzas, Twitter, Facebook