Jednym z typowych projektów współczesnej eurokomuny jest np. „europejskie zwalczanie biedy”. 3 i 4 stycznia br. eurolewacy ogłosili w mediach swoją nową „misję”: przymusowego, powszechnego uznania w krajach UE roku 2010 jako „europejskiego roku zwalczania biedy i społecznego wykluczenia”. Tę „misję” poparli już ponoć jacyś bliżej nieokreśleni „przedstawiciele” 27 krajów UE. Na to „zwalczanie biedy” z pieniędzy europejskich podatników ma zostać wydane w samym roku 2010 co najmniej 26 mln euro – w tym 17 mln bezpośrednio z kasy UE. Za te środki eurokomuniści planują rozwijać różne swoje akcje propagandowe: „kampanie uwrażliwiające”, „akcje solidarności” i „spotkania” (spotkania eurosocjalistów i innych lewaków, a także tzw. organizacji pozarządowych – wedle informacji berlińskiego dziennika „Der Tagesspiegel”).
Takim i podobnym „projektom” eurokomuny nie towarzyszy oczywiście jakikolwiek postulat obniżenia podatków. Wręcz przeciwnie. Być może jeszcze za hiszpańskiej „prezydencji” zostanie przygotowany do wprowadzenia nowy powszechny podatek od tzw. obywateli Europy na rzecz władz UE. A niektóre państwa, jak Francja czy Holandia, już stosując się do zaleceń wykonawczych władz UE, zamierzają wprowadzić jeszcze w tym roku nowe powszechne podatki od obywateli i przedsiębiorstw: od zużycia węgla, paliw i emisji dwutlenku węgla (z tych podatków mają być zwolnione, przynajmniej we Francji, większe firmy energetyczne i przemysłowe, więc główny ciężar ich płacenia spadnie zapewne na użytkowników samochodów, motocykli itd. oraz na małe firmy rodzinne).
25 marca socjaliści z Hiszpanii mają poprowadzić debatę premierów i ministrów finansów państw UE w sprawie tych nowych podatków i „ekonomicznej strategii UE” na następne 10 lat.