
Ceny pszenicy rosną do szalonych poziomów. Euronext w piątek 4 marca notował cenę 393 euro za tonę z dostawą w marcu. W listopadzie tona kosztowała 284 euro. W czasie wojny między Rosją a Ukrainą wszyscy spodziewali się wzrostu cen gazu i ropy, ale zaskoczyły także ceny zboża.
Z powodu wojny ustała żegluga morska na Morzu Czarnym, co zablokowało także eksport pszenicy. Rosja i Ukraina reprezentują 30 proc. światowego eksportu, odpowiednio 75 milionami i 33 milionami ton pszenicy produkowanymi każdego roku.
Rosja jest największym światowym eksporterem pszenicy, a Ukraina zajmuje czwarte miejsce. 75 proc. jej produkcji trafia za granicę.
W obliczu groźby niedoboru pszenicy np. węgierski minister rolnictwa zapowiedział w piątek wstrzymanie jej eksportu. To samo dotyczy Mołdawii, która od początku miesiąca tymczasowo zawiesiła eksport pszenicy, kukurydzy i cukru. Na kryzys szykuje się też Bułgaria.
Francja eksportuje połowę swojej produkcji, ale głównie do Afryki Północnej. Wojna pozwoli francuskim rolnikom zastąpić w Maghrebie import, który szedł głównie z Ukrainy. Według ekspertów także Stany Zjednoczone i Indie mogą częściowo pokryć niedobory i wejść na nowe rynki.
Sytuacja jest skomplikowana, bo olbrzymi rynek Chin obawia się w kraju „najgorszych zbiorów w swojej historii”, co stwierdził chiński minister rolnictwa. Chiny nie są poza tym samowystarczalne, a należą do największych konsumentów. Tam jednak pojadą zapewne właśnie dostawy z Rosji.
Kontrolę swoich rynków podjęły już Turcja i Argentyna. Argentyński rząd interweniował bezpośrednio na lokalnym rynku pszenicy, aby zagwarantować ceny zaopatrzenia na miejscowym rynku.
Źródło: Le Figaro