Tusk wzywa do „deputinizacji” Europy. Wykorzystuje wojnę do walki politycznej

Donald Tusk.
Donald Tusk. (Fot. PAP)
REKLAMA
Lider PO i przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk wezwał w w Paryżu do „deputinizacji” Europy. Ma mu chodzić o „uwolnienie europejskiej przestrzeni publicznej, polityki i mediów spod wpływów Kremla”. W rzeczywistości atakuje kraje i partie, które uważa za prorosyjskie.

Tusk wziął udział w szczycie Europejskiej Partii Ludowej. We Francji należy do niej opozycyjna Partia Republikanie. Po spotkaniu Tusk uczestniczył we wspólnej konferencji prasowej z jej politykami – kandydatką tej partii na prezydenta (bez żadnych szans) Valérie Pécresse i trochę bardziej prawicowym Christianem Jacobem.

Tusk wykorzystał wojnę na Ukrainie do postawienie postulatu „deputinizacji” Europy. Jak mówił, rosyjski prezydent zbudował „rozległą sieć sojuszników albo może pożytecznych idiotów” zarówno na naszym kontynencie, jak i w Ameryce. Osoby te – jak mówił – wspierają działania Putina i promują jego idee.

REKLAMA

I tu uwaga, w tym kontekście Tusk wymienił: byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, kandydatów na prezydenta Francji: Marine Le Pen i Erica Zemmoura, premiera Węgier Victora Orbana, b. wicepremiera Włoch Matteo Salviniego, „autorów brexitu”, eurosceptyków oraz przeciwników więzi transatlantyckich.

Worek pojemny. Nie wymienił jednak swojej przyjaciółki Angeli, która z upartością oślicy budowała Nordstream i finansowała rosyjskie zbrojenia niemieckimi euro.

Putin atakując Marine Le Pen wmieszał się też bezpośrednio we francuskie wybory. Jego protegowana Peceresse szans nie ma, ale Tusk apelował, by przede wszystkim Le Pen nie weszła do II tury wyborów…

Źródło: PAP

REKLAMA