
Polska ekipa ratunkowa ruszyła na pomoc Elizabeth Revol i Tomaszowi Mackiewiczowi, którzy próbowali zdobyć Nanga Parabat. Ciągle nie ma ostatecznych dowodów, ale para podróżników prawdopodobnie zdobyła szczyt, a problemy pojawiły się podczas zejścia.
Na wysokości około 7300 metrów Tomasz Mackiewicz doznał ślepoty śnieżnej, do tego doszło duże zmęczenie i niedotlenienie. Revol podjęła dramatyczną decyzję, aby zostawić Polaka, a sama zdecydowała się na zejście do obozu położonego na nieco ponad 6000 metrów.
Francuzka przekazała ekipie ratowniczej, że Mackiewicz był w stanie niemal agonalnym. Według jej relacji Polak nie był w stanie samodzielnie chodzić i zejść z Revol, miał także problemy z oddychaniem.
Zobacz również: Jest komentarz Bieleckiego po akcji ratowniczej na Nanga Parbat. „Udało się niemożliwe”
Do tego wszystkiego doszedł siarczysty mróz, przez który Mackiewicz miał odmrożone nogi. Mackiewicz nie kontaktował – miała powiedzieć Francuzka.
Jedyną nadzieją dla Polaka było przybycie ekipy ratunkowej, co najpierw opóźniało się w czasie, a później okazało się niemożliwe.
Niestety, warunki się pogarszają, wiatr na górze się wzmaga, jego prędkość dochodzi do 80 km na godzinę. Prognozy nie są optymistyczne, zapowiadane są na wieczór opady, a nawet burza śnieżna. W tej sytuacji akcja ratunkowa po Tomasza nie możliwa – powiedział Kierownik komitetu organizacyjnego narodowej wyprawy na K2 Janusz Majer.
Czytaj także: „Nie uratowaliśmy go”. Czy to możliwe, że Mackiewicz przeżył? Taka historia się już kiedyś wydarzyła
Przykro mi ale nie mieliśmy żadnych szans pomóc Tomkowi :( – napisał Bielecki, jeden z dwóch himalaistów, którzy przybyli po Revol.
Nie wszyscy jednak tracą wiarę. Ojciec Mackiewicza uważa, że Tomasz wciąż żyje, bo jest w stanie przetrwać w takich warunkach nawet 6 dni.
Zobacz też: Rozpaczliwy apel ojca Mackiewicza. „Tomek wciąż żyje. Błagam o wznowienie akcji”
Poniżej nagranie z Elizaberg Revol z lotniska:
Źródło: sport.pl/TVN24/nczas.com