
Po skandalicznych słowach Tomasza Grodzkiego o finansowaniu przez Polskę zbrodniczego reżimu Putina pojawił się wniosek o jego odwołanie z funkcji marszałka Senatu. Politycy Platformy Obywatelskiej w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że Grodzkiego chętnie by się pozbyli, ale nie mogą tego zrobić, bo zostanie to odebrane jako porażka.
Tomasz Grodzki w ostatnich dniach wprowadził przeważającą część opinii publicznej w osłupienie, gdy postanowił przeprosić Ukraińców za Polskę.
W trakcie wystąpienia skierowanego do Rady Najwyższej Ukrainy stwierdził, że Polska finansuje reżim Putina.
– (…) Dlatego muszę Was przeprosić za to, że niektóre firmy w haniebny sposób kontynuują działalność w Rosji, że nadal przez Polskę jadą tysiące Tirów na Białoruś i dalej, że nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów. W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal – nawet wbrew intencjom – finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi – mówił Grodzki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Grodzki przeprasza Ukraińców za Polskę. „Finansujemy zbrodniczy reżim”
Po tej wypowiedzi Prawo i Sprawiedliwość złożyło wniosek o odwołanie Grodzkiego z funkcji marszałka Senatu. Platforma Obywatelska ma w tej izbie w teorii większość dzięki senatorom PSL-u, lewicy czy niezrzeszonych. Nie jest jednak powiedziane, że PiS nie wygra w tym głosowaniu.
Politycy PO już nawet oficjalnie przyznają, że wypowiedź Grodzkiego była co najmniej niepotrzebna. Takie zdanie publicznie wyrazili chociażby Bronisław Komorowski czy Rafał Trzaskowski.
W nieoficjalnych wypowiedziach z kolei podzielają opinię, że Grodzki od dłuższego czasu szkodzi opozycji. Chętnie by się go pozbyli, lecz tego nie zrobią, bo zostałoby to odebrane jako porażka PO.
W rozmowie z „Wprost” jeden z polityków PO, pragnących zachować anonimowość, zdradził, że Donald Tusk był bardzo zły na Grodzkiego. Nie tylko za tę wypowiedź, ale też za wcześniejszy wypad na Florydę. Oficjalne wytyczne są jednak takie, by próbować bronić marszałka Senatu.
– Tusk najchętniej by się go pozbył z tego stanowiska. Wolałby kogoś, kto z nim konsultuje swoje pomysły, a Grodzki swojego wystąpienia nie skonsultował (…) Poza tym odwołanie Grodzkiego ze stanowiska to byłaby jednak porażką, a na to Tusk nie może sobie pozwolić – zdradza „Wprost” polityk PO.
– Wypowiedzi Grodzkiego odpychają umiarkowanych wyborców od PO – nie ma wątpliwości.
I dodaje, że jeśli w kolejnych wyborach PO także objęłaby władzę w Senacie, to Grodzki nie ma szans na fotel marszałka.
Z perspektywy czasu w PO żałują, że funkcji marszałka Senatu nie powierzyli Bogdanowi Borusewiczowi, który – jak mówią – co najmniej nie przynosi wstydu. Wówczas nie zrobiono tego, bo obawiano się, że jego frakcja za bardzo urośnie w PO.
A Grodzkiemu posada przypadła nieco z przypadku. Gdy w 2019 roku trwały zakulisowe gierki o to, kto będzie miał większość w Senacie, Grodzki ujawnił, że PiS próbował go przekabacić na swoją stronę. Powiedział o tym publicznie, za co w „nagrodę” został marszałkiem z ramienia opozycji.
- Bosak OSTRO o Grodzkim: „Przykład lokajskiej mentalności”
- Ziemkiewicz nie zostawił na Grodzkim suchej nitki: „Nadęty kabotyn” [VIDEO]