
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow dał popis iście goebbelsowskiej mowy w rozmowie z francuską telewizją. Utrzymywał, że wycofanie rosyjskich sił z rejonu Kijowa to „gest dobrej woli”, który miał stworzyć „korzystne warunki do prowadzenia negocjacji” z Ukrainą. Zapewniał też, że Rosjanie nie dopuścili się zbrodni na cywilach w Buczy.
Inaczej na całą sytuację patrzy Sztab Generalny ukraińskiej armii. W ich ocenie Rosjanie wycofują się z okolic Kijowa, ponieważ ponieśli tam duże straty i nie zdołali zrealizować celu – zajęcia ukraińskiej stolicy. Wycofane z tych rejonów jednostki mają być dalej przerzucane na wschód Ukrainy – po uzupełnieniu i przegrupowaniu. Według ukraińskiego sztabu, Rosja już od kilku dni przygotowuje się do dużej ofensywy na wschodzie.
Po tym, jak Rosjanie wycofali się z podkijowskiej Buczy, media obiegły zdjęcia i doniesienia o odkryciu ok. 300 ciał zamordowanych cywilów. 50 z nich miało zginąć w sposób przypominający egzekucję.
Tymczasem we francuskiej telewizji rzecznik Kremla przekonywał, że Rosja chce zakończyć „operację wojskową” – czyli inwazję na Ukrainę – drogą negocjacji.
Pieskow zaprzeczał, jakoby Rosjanie mogli dopuścić się zbrodni na cywilach w Buczy. – Utrzymujemy, że kadry (z Buczy – przyp. red.) są wynikiem inscenizacji i mistyfikacji. Rosyjska armia nie atakuje cywilów, nie bombarduje domów i mieszkań – zarzekał się rosyjski propagandysta.
Padło także pytanie o ewentualne spotkanie prezydentów Wołodymyra Zełeńskiego i Władimira Putina. – Jeśli są negocjacje między delegacjami Rosji i Ukrainy, powinno być spotkanie między Władimirem Putinem i Wołodymyrem Zełenskim na najwyższym poziomie – ocenił.
Pieskow zaprzeczał też twierdzeniom, jakoby Rosja chciała wyeliminować Zełenskiego. – Nie, to nieprawda – zapewniał.
Źródło: rp.pl